28.05.2015

294. Kocia poleca (V)

Kojarzycie tegpo typu sytuację w swoim życiu? Zaczyna się kolejny semestr, łapiecie się za robotę, przejmujecie się każdą oceną, każdym sprawdzianem/kolosem, oceny są takie sobie i tym samym dalej się martwicie. Kończy się semestr, a Wy stwierdzacie, że mogło być lepiej. Ale przecież solidnie pracowaliście.

tumblr

Ten scenariusz przerabiałam dość czesto. I byłoby tak dalej, gdyby nie powiedzenie "miej wy*bane..." i tak dalej. Żeby nie było zbyt wulgarnie, zmienię to na: wrzuć na luz.

Trzy poprzednie semstry w mojej uczelni pod względem nauki były na prawdę w porządku. W ostatnim udało mi się dobić do średniej 4.6. Jak to się udało? Wrzuciłam na luz. Nie całkowicie, bo tak nie potrafię, ale przestałam się po prostu spinać.

To nie było tak, że raz spojrzałam do notatek, a w indeksie lądowała piątka. Uczyłam się, ale przestalam się bardzo stresować każdym kolokwium, każdym ćwiczeniem. Trochę stresu odnotowałam, ale moja głowa była nastawiona na: napiszesz najlepiej jak umiesz, a jeśli nie, to przecież jakoś się poprawisz. Zadziałało.

tumblr

Ten semestr jest dla mnie pełen nerwów. Licencjat, po pierwsze. A po drugie, wszystkie inne bzdury. Dwa ostatnie tygodnie przesiedziałam niemal całe w książkach. Trzy tygodnie temu chorowałam. I praca jest dalej na ukończeniu, co mnie nieziemsko irytuje. Przejmuję się całą sobą i to się przekłada zarówno na wyniki w uczelni, jak i na zdrowie.

Polecam gorąco mniej nerwów, mniej przejmowania się, mniej stresu. :)

~~

Jak widać, żyję. Na razie trochę odpoczywam, jutro wybieram się na Ursynalia - jestem ciekawa występu grupy Skindred i Comy. Pozbyłam się włosów, obecnie mają taką długość:


Dodatkowo w najbliższym czasie szykuje się koloryzacja, kolorem będzie znowu intensywna czerwień, ale za bardzo intensywna nie wyjdzie, znając moje włosy^^

Co u Was? ;)

21.05.2015

293. Noc Muzeów


Od Nocy Muzeów minął już prawie tydzień, ale dzisiaj jest dobry dzień, by to powspominać :D

Odkąd zaczynały się pojawiać ogłoszenia kolejnych instutucji w Warszawie, które zdecydowały się przyjąć za darmo gości w swoich progach, czekałam z niecierpliwością, co zaoferują Tramwaje Warszawskie. Wiedziałam, że mam mało czasu, więc przeznaczyłam go tylko dla moich ukochanych pojazdów komunikacji miejskiej xD

Przed 16 pojawiłam się w zajezdni 'Praga', która obchodziła 90-lecie istnienia, by wziąć udział w paradzie tramwajów. Weszłam do 'paroweczki' (później pojazd pokażę) z Lubym, jego tatą i z opóźnieniem ruszyliśmy do zajezdni 'Mokotów', gdzie odbywała się dalsza część imprezy.

W zajezdni zobaczyłam tramwaj od spodu, posiedziałam w kabinie motorowego i pooglądałam wystawiony tabor. Co było na plus? To, że TW udostępniły obie zajezdnie dla zwiedzających, było dużo miejsca i radochy dla miłośników tramwajów. Minusy? Dzieci, duuuuuuuuuuuuuużo dzieci. One były wszędzie, Krzyczały, biegały - jak to dzieci. Ale były też takie osobniki, które zamykały mi w tramwaju drzwi przed nosem, nie reagując w ogóle na pytanie, czy mogłabym przejść. Mniejsza. Rzucam zdjęcia - żeby powiększyć, trzeba na nie kliknąć ;)


Konstal 13N - jechałam nim podczas parady



Chodziliśmy po kanałach w kaskach i pan opowiadał nam, co jest czym - na zdjęciu sprzęg :) 
Czekam w kolejce, by usiąść w kabinie motorniczego - przede mną dzieci, za mną też dzieci... Oj, Luby :D :*
Byłam onieślmielona tymi wszystkimi przyciskami XD
Byłam trochę zawiedziona tym, że TW nie pokazało dwóch najnowszych tramwajów - Jazza Duo i 134N Jazz

To właśnie Jazz Duo złapany gdzieś pod koniec kwietnia




Mordowałam się trochę ze wstawieniem tych zdjęć, bo Blogger postanowił zacząć je rozrzucać po całej notce i nie bardzo zgadzał się, aby je umieścić w innym miejscu...

Reasumując, z tego wychodnego jestem zadowolona :) Wyjście umiliło mi czas spędzony w książkach. 

Co mogę napisać dla tych, których tramwaje nie kręcą? 
Kocia Kawiarnia powstanie, udało się zebrać potrzebną sumę, ba, nawet trochę więcej :) Licencjat praaawie skończony, a dzisiaj byłam w Pałacu Staszica (siedziba Polskiej Akademii Nauk) na seminarium dot. działań marketingowych w przemyśle farmaceutycznym, a teraz zmagam się ze stresem, który wziął się, powiedzmy, znikąd i mnie wkurza, bo nie chce sobie pójść.

A co u Was? ;)


16.05.2015

292. Jak to jest być niecierpliwym?

Jesteście w gorącej wodzie kąpani? Bo ja tak. Jak to ze mną jest?

źródło

Zrobienie obiadu? Nie ma mowy, bo trwa to za długo. Wyjątkiem jest ugotowanie makaronu i zjedzenie go z pesto. Na studiach blok zajęć trwa 90 minut. Męka. Po kilkunastu minutach jestem już w swoim świecie. Aby widzieć rezultaty działania jakiegoś kosmetyku, należy stosować go systematycznie. Nie widzę poprawy po drugim razie? Robi się wtedy baaardzo niesystematycznie, więc muszę sobie wmawiać, że coś jednak zadziałało xD Ładny makijaż? Osoba początkująca poświęca temu raczej nieco więcej czasu niż makijażystka. Czasem nie mam do tego cierpliwości, lecę po najmniejszej linii oporu, żeby było szybciej. To samo z malowaniem paznokci. Przychodzę na stację, pociąg mam o 11.58, a kilka minut wcześniej przyjeżdża pociąg, którym też dojadę tam, gdzie chcę. Poczekam na ten, na który przyszłam? Nie, pojadę wcześniejszym. Oglądanie seriali. Jeśli któryś wciągnie mnie tak samo, jak Chirurdzy, sama sobie spoileruję i psuję zabawę :D

Moja ciocia kiedyś śmiała się, że nie potrafię spokojnie stać w miejscu, tylko przestępuję z nogi na nogę. :)

Czy mnie to denerwuje? Czasem, ale zwykle jest tak, że ta cecha bardziej denerwuje innych xD

Jaka jest Wasza dominująca cecha charakteru? ;)

~~

Estel (Jaju) zostawił u mnie coś takiego :


To jest nóż robiony własnoręcznie. Wygląda tak:



Ostry niemal jak brzytwa, nie muszę się siłować z chlebem (bo mój osobisty nóż jest już nieco tępy, chociaż Luby uważa, że wszystko z nim ok.). Wspieram rękodziło i polecam xD

~~

Mój weekend cały w książkach, dzisiaj miałam wychodne, ale o tym kiedy indziej ;) Do następnego razu!

9.05.2015

291. Sama nie wiem, o czym piszę.

Hej! 

Zastój na blogu spowodowany jest przeziębieniem xD Dziwnie to brzmi, przecież przeziębienie to nie śmierć, a ja funkcjonuję normalnie. Tylko chęci do czegokolwiek mi zanikają i jestem marudna.

Cieszę się, że przeziębienie/grypa/coś podobnego pojawia się u mnie rzadko - mniej więcej raz na 2 lata. Mój luby od początku roku zdążył być chory już 3 razy od poczaku roku, a mi udało się nie zarazić, więc też się cieszę :D Tylko u mnie te przeziębienia wyskakują nie w zimie, nie w okresach prześciowych, a wtedy, gdy zachorowań jest najmniej. Kiedyś dostałam grypy czy czegoś podobnego w upalny, słoneczny sierpniowy dzień...;) Tak czy siak, nie ma tragedii - jest katar xD

Przyjechał do mnie Jaju, więc łazimy. W czwartek była impreza urodzinowa naszego wspólnego znajomego, wczoraj juwenalia Wojskowej Akademii Technicznej i pokaz sprzętu wojskowego na Placu Piłsudskiego, a dzisiaj... Luby wziął Jaja i poszli do Łazienek. Mnie od 15.45 do 20.45 czeka odrabianie zajęć z prawa pracy. Yay.

Trochę zdjęć:


Zero uśmiechu, bo katar. Dobrze, że są kosmetyki, bo inaczej wyglądałabym jak zdechlak xD


Zjadłam pół kilograma truskawek pewnego dnia i od razu dzień stał się lepszy ;) 


Kubeczek od zadań specjalnych - jest mniejszy niż standardowe kubki, więc rozpuszczam sobie w nim witaminę C, która pomaga mi w jakiś sposób pozbyć się śluzu z gardła. 

Pewnie wiele z Was bywało na promocjach w Rossmannie. 


Krwista pomadka z Rimmela. A Wy co upolowałyście?

Post jaki jest, każdy widzi. Chciałam coś napisać, ale nie wiedziałam o czym, chociaż zazwyczaj coś do głowy mi wpada. No nic, lecę się powoli zbierać, a Wam życzę udanego popołudnia ;)