"Ferie" zaczęłam od urodzinowego przyjęcia-niespodzianki dla Jaja (to mój najlepszy kumpel od czasów gimnazjum). Kilkanaście osób ukrywało się u niego w pokoju, był problem z zamknięciem jadaczek, ale koniec końców Jaju był zaskoczony i uradowany. Brakowało mi mojej starej paczki, w sumie nadal mi brakuje, każdy pojechał w swoją stronę... No ale dla takich chwil warto się starać :)
W nagrodę za ukończoną sesję zamówiłam sobie książkę o trolejbusach w Polsce. Mojego tatę bardzo to rozbawiło, mama wywróciła oczami, a ja stwierdziłam, że będę ponad to :D To jest moje hobby, nie śmieję się z mamy, gdy słucha Conchity Wurst i nie marudzę ojcu, gdy słyszę tysięczny raz piosenkę 'SAIL'. ^^
Któregoś dnia udało mi się w końcu zajrzeć do Parku Miejskiego w Zamościu. Podoba mi się to, jak go odnowiono :)
Pięknie jest, nie? :)
W kolejnych dniach odnotowałam mały sukces. Baaaardzo boję się wizyt u dentysty. Nie dość, że poszłam na wizytę dwa dni pod rząd, to jeszcze przeżyłam bez znieczulenia :D Ale nie było to łatwe, była chwila, w której chciałam się rozpłakać i uciec (czasami za bardzo histeryzuję).
Później śmiałam się do mamy, że skoro tato jest chory, to na pewno zachoruje Brat nr 2, bo często mu się to zdarza. Jakie było moje zdziwienie, gdy następnego dnia zrobiło mi się dziwnie zimno...
I w ten sposób zostałam uziemiona u rodziców na tydzień dłużej, bo odwiedziła mnie grypa :D Pokrzyżowała wszystkie moje plany. Ale tragedii nie ma, mogło być gorzej :) Na pewno spędziłam dużo czasu z moją wredną Kotą :D
Dzisiaj zaczęłam nowy semestr wykładami z logistyki i wnioskowania statystycznego. Szykuje się kolejne miesiące pełne wrażeń :D
Nie wiem, co jeszcze napisać :D Mam kilka postów w planach, ale zajmę się tym później. A co słychać u Was? Piszcie, ja idę się porelaksować z żelową maską na oczy^^