17.08.2014

240. Wróciłam!

Na kilka dni wróciłam do Warszawy. Cieszę się z tego, że mam polskie znaki, że mogę molestować muzycznie Spotify, że mogę czytać polskie książki... :D Czas spędzony w Hamburgu nie był czasem straconym. Nabrałam doświadczenia w... sprzątaniu, śmiesznie to brzmi xD Sprzątanie biur różni się od sprzątania domów i mieszkań. Poznałam kilka ciekawych miejsc, umiałam poruszać się swobodnie po ulicach i uliczkach. Mam wrażenie, że Hamburga nie da się tak po prostu odkryć. Można pójść w najbardziej znane miejsca, ale nie o to w tym chodzi. Miasto trzeba doświadczać po swojemu, bocznymi uliczkami, skrytymi zakątkami.

Co mi się kojarzy z Hamburgiem?

Zieleń.

Miasto jest duże, ale zupełnie nie przypomina Warszawy, która jest już dla mnie po prostu betonowa. Dzięki drzewom, krzaczkom i trawie, Hamburg wydaje się mały i przytulny.


Rowery.

Ścieżki rowerowe są wszędzie (a co najważniejsze, nikt po nich nie chodzi), rowerów stoi mnóstwo. Tak to wygląda mniej więcej:


Woda.

Hamburg jest miastem portowym. Chociaż leży 120 km od Morza Północnego, rzeka Elba pozwala na żeglugę i transport towarów drogą morską. W porcie zawsze jest dużo ludzi, odbywają się tam różne imprezy. Podczas przechadzek po mieście zauważyłam dużą liczbę kanałów wodnych.






Język niemiecki.

W szkole nie uczyłam się tego języka. Kiedyś mama nauczyła mnie liczyć do 10, potem doszły jakieś pojedyncze słówka lub zwroty, które gdzieś usłyszałam. Rozśmieszyło mnie witanie się i żegnanie xD 'Haloo" i 'cziuuus' xD Co do tego ostatniego - byłam zdziwiona, że Niemcy na pożegnanie mówią angielski czasownik 'choose' ^^ Co poza tym? W centrum miasta na jeden weekend było wystawione miasteczko w związku z imprezą środowisk LGBT. I wszystko było ok - żadnego pokazywania uczuć na siłę, żadnych kłótni, protestów. Mogę sobie wyobrazić, co by było, gdyby coś podobnego zorganizowano w Polsce. 

Aaaa i kiedyś, kiedyś w Hamburgu były...


...tramwaje! :D 

Szykuję dla Was jeszcze jeden post ze zdjęciami, a teraz idę zrobić to, czego nie robiłam niemal przez miesiąc - do Waszych blogów marsz! :)

14 komentarzy:

  1. Ale super... Nabrałaś doświadczenia, zobaczyłaś ciekawe miejsca... Pozazdrościć wakacji.

    OdpowiedzUsuń
  2. Piękne zdjęcia! <3
    Może język nie jest najpiękniejszy, a mentalność Niemców obrażająca nas nie jest miła... Ale miasta to oni mają cudowne! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudowne zdjęcia! Miasto jest cudowne, ja ogólnie lubię Niemców i ich kraj, więc bardzo podoba mi się tematyka tego wpisu. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nigdy jeszcze nie byłam w Hamburgu, ale mam nadzieje że niebawem się to zmieni ;-) Zapraszam na krótki post, relacjonujący mój pobyt we Wiedniu ♥ Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  5. Zazdroszczę Ci pobytu za granica, też by mi się przydało :) Nigdy w Hamburgu nie byłam, nie wydawał mi się ciekawy, ale po Twojej relacji widzę, że się myliłam. :P

    OdpowiedzUsuń
  6. Niemiecki jest śmieszny :p zawsze lubiłam słuchać jak moja kuzynka gada z koleżanką jak byłam w Wiedniu :P

    OdpowiedzUsuń
  7. Mieszkam w Hamburgu od niedawna i muszę przyznać, że codziennie zaskakuje mnie czymś innym.

    OdpowiedzUsuń
  8. Fajnie, że wróciłaś :D
    Wszyscy gdzieś wyjeżdżają, a Temus w domu siedzi. Trudno.
    Ich liebe Deutsch :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Dawno nie korzystałam ze Spotify, kompletnie zapomniałam o jego istnieniu i przez to nie poznałam ostatnio żadnych muzycznych nowości, chyba czas to zmienić. :) Każde nowe miejsce jest interesujące, zawsze jest coś, co można odkryć, szkoda że tak dawno nie byłam w żadnym nowym, nieznanym przeze mnie miejscu. :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Chciałabym kiedyś zrobić tripa po Niemczech :) I jaram się rowerami. :)

    OdpowiedzUsuń
  11. często się zastanawiam dlaczego w Polsce nie daje mi się przyzwolenia na szeroko pojętą normalność, chce na zachód

    OdpowiedzUsuń
  12. Super. Zebrałaś nowe doświadczenia, trochę kasy pewnie, podłapałaś języka...Takie wyjazdy mogą tylko wyjść na dobre. Ale fajnie, że już jesteś!!!

    OdpowiedzUsuń
  13. PS. Jak wiesz albo i nie, nie znoszę niemieckiego. I chyba nic by mnie nie zmusiło do używania go, nawet pobyt tam!! Tschuss jest super, jeden z moich ulubionych zwrotów w niemieckim. I bardzo lubię to "hallo" na powitanie, choć za pierwszym razem byłam nim zaskoczona. Było wszędzie!:-)

    OdpowiedzUsuń

Wędrujący Ludziu,
Miło mi Cię tutaj zobaczyć. Mam nadzieję, że będzie Ci się przyjemnie czytało moje wypociny ;)
Jeśli zechcesz zostawić komentarz, to nie spamuj, nie używaj wulgaryzmów i podpisuj się, jeśli nie posiadasz profilu na Bloggerze.
[Anonimowe komentarze bez podpisu usuwam :)]
Nie uznaję obserwacji za obserwację. Jeśli Twój blog mi się spodoba, z chęcią będę odwiedzać go częściej.

Dziękuję za odwiedziny i komentarze :)