30.11.2012

13. "Wciąż o tobie śnię", stara młoda i codzienność.

Tak jak pisałam - zapisałam się do biblioteki. Pani bibliotekarka śmiała się z mojego podniecenia spowodowanego faktem, że mogę wypożyczać książki od razu :P To było w środę, akurat tak się zdarzyło, że skończyłam przed chwilą publikację pt. "Wciąż o tobie śnię" Fannie Flagg:

żródło: ksiazkowo.wordpress.com


Zastanawiam się nad tym, co ma tytuł do treści powieści. Może to, że główna bohaterka wciąż żyje swoją młodością? Jest po sześćdziesiątce i stwierdza, że ten wiek jej nie odpowiada, postanawia więc zakończyć swoją wędrówkę po ziemi. Oczywiście nie udaje jej się, bo życie nieustannie ją zaskakuje. Książka przekazuje podeszły wiek troszkę w krzywym zwierciadle. Niektóre fragmenty zmuszają do refleksji, jednak nie w smutny sposób, wręcz przeciwnie - momentami szeroko się uśmiechałam. Polecam tę powieść tym, którzy lubią pogodne, mądre książki oraz tym, którzy załapali jakiś moment złego nastroju :)

Jeśli jestem już w kwestii wieku - za cztery miesiące skończę 20 lat i jakoś tak... Emi pisała, że nic tego dnia się nie zmieni, ma rację. Dzień moich urodzin to Wielka Sobota, pewnie będę wraz z mamą robić porządki, przyrządzać potrawy i tak dalej. Niestety ta dwójka w liczbie przeżytych lat brzmi jakoś staro jak dla mnie. Trzeba mieć niezłego kręćka, żeby teraz czuć się ta dziwnie. Gdy przy mojej mamie zaczynam marudzić na ten tamet, mówi: "Kup sobie trumnę, połóż się i czekaj na śmierć" xD Od razu stawia mnie do pionu, serio. Jakiś czas temu zagadał do mnie w autobusie starszy pan. Opowiadał mi, że lekarz zasugerował mu spacery i codziennie wstaje o 5 rano, spotyka się z kolegami i razem spacerują. Gdy wyszedł z pojazdu, chwilę go obserwowałam. Nie jedna osoba mogła by mu pozazdrościć kondycji - śmiga ta, jakby nadal miał te "naście" lat. No cóż, ważne, aby tam "w środku" czuć się młodo.

Ważą się losy testu z podstaw prawa, konkretnie chodzi o termin, w którym miałby się odbyć. I tak przez to nie mogłam zaprosić do siebie lubego, bo nie wiedziałam, ile będę miała roboty. Na początku tygodnia wszystko zapowiadało się dobrze, w środę zapowiedzieli ten test, więc odwołałam spotkanie, a teraz nie wiadomo jak będzie. Przyzwyczajam się do mojej uczelni. Dni są coraz zimniejsze, najchętniej spędzałabym całe dnie pod kołdrą, jednak tak się nie da, obowiązki wzywają ;)

Życzę miłego weekend'u :)

EDIT: Bardzo chętnie spędziłabym czas, wchodząc na wasze blogi, niestety nie mam prawie do niczego siły, trochę się skiepściło, postaram się szybko ogarnąć.

28.11.2012

12. No a ludzie to już osobny gatunek.



Ostatnio zdarzają mi się jakieś dziwne rzeczy, jeśli chodzi o relacje z innymi ludźmi. Jedna sprawa - obrażanie się. Sama potrafię się do kogoś nie odzywać do momentu opanowania emocji, więc dłużej niż 20 minut raczej to nie trwa. Niestety, zupełnie nie zgadzam się z zachowaniem, gdy jakiś duperel, żart znajdzie się w jakiejś sytuacji, a ktoś od razu przestaje się odzywać, zadziera głowę i okazuje wszem i wobec swoje wielkie niezadowolenie. Żarty można interpretować dwojako, ale gdy najpierw jest wszystko w porządku, a potem nagle "foch", to mam ochotę potrząsnąć taką osobą. Czy nie można porozmawiać i powiedzieć drugiej osobie, co zrobiła źle? Każdy potrzebuje jakiegoś czasu na dojście do siebie, ale wszystko ma swoje granice. Druga rzecz - kontakty i rozmowy. Jaki jest sens pytania się "Co u ciebie?", skoro nawet nie oczekuje się na te pytanie odpowiedzi, a potem zaczyna się gadać długo i namiętnie o sobie. Wyłącznie o sobie.

Sylwester zbliża się wielkimi krokami, miałam zamiar zrobić jakąś domówkę u siebie, w Zamościu, ale na tę chwilę stwierdzam, że lista gości będzie raczej mocno ograniczona. Zresztą, pożyjemy, zobaczymy.

Zaczęła się deszczowa pogoda, nieustannie chce mi się spać, pić kubkami herbatę i cappuccino. Patrzę na podłogę - wszędzie moje włosy. Let the wind carry you home, a blackbird fly away. May you never be broken again. 



Wczoraj, gdy pisałam tę notkę, miałam nieco zły humor. Teraz jest nieco lepiej. Jak wiadomo, osiągnięcia podbudowują :) Cały czas powtarzam sobie, że powodzenie nie trwa wiecznie, a porażka nie jest katastrofą. Także... Zawsze może być lepiej, nawet wtedy, gdy się na to nie zapowiada.

Za chwilę mam zamiar udać się do biblioteki, oby szybciej, bo na razie nie pada ani nie jest ciemno. Nie mogę się doczekać pierwszego wypożyczenia, chociaż dzisiaj to pewnie nie nastąpi. 
Zmykam, poodwiedzam was później :)

26.11.2012

11. Weekend może być ciekawy.

Z moją współlokatorką postanowiłyśmy wczoraj wybrać się na spacer po Starym Mieście. Było zimno, więc myślałam, że wycieczka skończy się bardzo szybko. Tak się nie stało, nie było nas w domu przez kilka godzin. Zupełnie przypadkowo znalazłyśmy się tuż obok Grobu Nieznanego Żołnierza, a Ewelina w centrum handlowym bohatersko próbowała oddać zagubione dziecko matce :P Planujemy następne wyprawy, część na wiosnę, a resztę... Na kiedy tylko nam się zechce, przecież zima też jest piękna ;)


Autorka bloga ;)

Z moją współlokatorką <3

Panowie chcieli, żeby zrobić im zdjęcie, więc życzenie spełniłam :P

Ten tydzień mam zawalony zajęciami od poniedziałku do piątku, jednak nie jest tak źle pod względem przygotowań. Na studiach zaistniała możliwość przenoszenia zajęć, niektóre osoby z mojej grupy próbują to zrobić bez względu na to, czy trzeba, czy nie. Oby nie przekombinowali.

Do wczoraj w Rossmanie trwał Kolorowy Tydzień, w związku z czym zostałam posiadaczką malutkiej paletki cieni do powiek i lakieru do paznokci. Zakupy bardzo potrafią poprawić humor ;) W ogóle byłoby cudownie, gdybym znalazła gdzieś niedaleko bibliotekę i weekend'ami mogłabym trochę czytać, bo umieram bez "normalnych" książek.

Czeka na mnie wiedza z marketingu, także do napisania ;)

24.11.2012

10. Sny, trochę codzienności i liebster blog.

A tak mi się spało na wakacjach :D | Krasnobród, czerwiec 2012


Lubicie mieć sny? Osobiście to uwielbiam, bo jest to trochę jak oglądanie jakiegoś krótkiego filmu. Marzenie senne może być zabawne, związane z jakąś kłopotliwą sytuacją albo wręcz surrealistyczne. Większość snów udaje mi się zapamiętać, niektóre z nich dotyczyły nawet wydarzeń, które miały mieć miejsce w przyszłości lub wieści, które dopiero miały zostać mi przekazane. Podobno sen przekazuje ukryte lęki i pragnienia. Czasami można mieć wątpliwości...

Kiedyś śniło mi się, że robiłam jakąś imprezę w ładnym domu z oszklonym tarasem. Jednym z gości była Miley Cyrus, chociaż jej nie zapraszałam. Goście dobrze się bawili, gdy przez taras do salonu wpadł jakiś wściekły jeleń i narobił rumoru. Innym razem miałam sen o weselu, nie pamiętam czyim, w każdym razie goście weselni walczyli z Lordem Voldemortem. Poza tym, często śnią mi się pociągi i trąby powietrzne. Jeśli chodzi o ludzi, moje sny dotyczą relacji z nimi, ale zazwyczaj a ten sposób, że są one lepsze niż w rzeczywistości. Czasami sny mają spory wpływ na mój humor, dzisiaj jestem nieco nierozgarnięta, bo sen miałam nieco przybijający, jednak dotyczy on drażliwej kwestii, więc nie będę go teraz przytaczać.

Wczorajszy dzień spędziłam na czytaniu gazet, drzemce w dzień i uczeniu się matematyki, która zrozumiała wydaje mi się tylko w domu i na wykładach, o ćwiczeniach z tego przedmiotu już pisałam. Dzisiaj wraz z moją współlokatorką wzięłyśmy się za sprzątanie.Nasz pokój był baaaardzo zabałaganiony, niektóre rzeczy leżały już na podłodze, na krzesłach było mnóstwo ubrań... Dobrze, że już po wszystkim. Porządek w pokoju jakoś mnie uspokaja i daje większą motywację do pracy, a tej mam dzisiaj trochę - opracować takie tam wojny Napoleona :P


Dostałam nominację od Mono  - dziękuję bardzo :)

Nominacja do Liebster Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za "dobrze wykonaną robotę" Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów więc daje możliwość ich rozpowszechnienia. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz 11 osób (informujesz ich o tym) oraz zadajesz im 11 pytań.
Nie wolno nominować bloga, który Cię nominował.

1. Życie jako singiel czy w związku? - Raczej w związku, ale okresy bycia singlem też nie są złe.
2. Jeśli ktoś bliski zrobił Ci coś nieprzyjemnego, poruszasz sprawę, widząc, że czeka was kłótnia, czy wolisz przemilczeć, aby się nie denerwować? - Poruszam sprawę, nawet jeśli miało by dojść do kłótni. Wolę wyjaśnić sprawę.
3. Czy obchodzisz swoje imieniny? - Nie.
4. Impreza czy spokojne spotkanie ze znajomymi? - Spokojne spotkanie ze znajomymi ;)
5. Bajki europejskie czy anime? - Europejskie.
6. Marzenia czy twarde stąpanie po ziemi? - Marzenia. Czasami mnie już to denerwuje :P
7. Fantastyka czy film oparty na życiu? - Film oparty na życiu, łatwiej się identyfikuję z bohaterami, lepiej mi się ogląda takie filmy.
8. W przyszłości swoje dziecko wolałabyś, aby urodziło się chłopcem czy dziewczynką? - Dziwnie to zabrzmi, ale nie myślałam nad tym, bo nie chcę mieć dzieci.
9. Studia czy praca? - Na razie studia, potem praca ;)
10. Wiejskie czy wytworne wesele? - Żadne :P Jeśli ślub, to chcę wejść do Urzędu Stanu Cywilnego, zrobić, co trzeba i wyjść.
11. Pływanie czy bieganie? - Hm... Pewnie pływanie, chociaż marnie potrafię to robić.

11 blogów raczej nie nominuję, z racji zasad, ale do rzeczy. Nominuję Malinę, Amyszkę, Puszkę, Pannę Darcysię, Anę :)

Moje pytania dla Was:

1. Jakiej muzyki najchętniej słuchasz?
2. Ranny ptaszek czy nocny marek? :)
3. Ulubiony cytat?
4. Twój najdziwniejszy sen?
5. Czego się boisz?
6. Bez czego trudno Ci żyć?
7. Ulubiony smak czekolady?
8. Co robisz, gdy nikogo nie ma w domu?
9. Na co wydajesz najwięcej pieniędzy?
10. Wierzysz w intuicję?
11. Wyobraź sobie, że stoisz przed tłumem ludzi i możesz coś powiedzieć. Co by to było?

Z chęcią poczytam wasze odpowiedzi, a teraz pozostaje mi życzyć miłego weekend'u ;)


22.11.2012

9. Relax, take it easy.

Po 3 godzinach nauki otrzymałam wiadomość, że nie ma jutro mikroekonomii. Jestem z tego powodu zadowolona i w końcu odczuwam ulgę. Wpadłam ostatnio w szybkie tempo pracy, trudno się z niego wydostać (nie mam nawet czasu ćwiczyć -.-), więc wpadłam na pomysł, aby dzisiaj napisać o metodach relaksu.

A tak relaksuje się Ziutuś ;)

Istnieją bardziej zaawansowane techniki relaksu, ale nie chcę o tym pisać, bo nie jestem w tej dziedzinie ekspertem. Stres dopada nas wszędzie, możemy jednak go pokonać lub w pewnym stopniu osłabić. Jak?

1. Głębokie oddechy. Dla mnie to najbardziej doraźny sposób na pokonanie nerwów.
2. Wyjście na świeże powietrze. Gdy o tym myślę, mam w głowie scenkę - jakaś osoba wychodzi z domu po jakiejś kłótni, aby się opanować. Nie zawsze przyczyną stresu jest kłótnia, a spacer może pomóc. Czuję nerwy przed wyjściem do uczelni? Wychodzę na autobus wcześniej i idę dłuższą drogą, pomaga ;)

3. Słuchanie muzyki. Jest to trochę kwestia indywidualna, bo nie wszystkim taki sposób może podpasować. Sama mam dni, kiedy potrzebuję muzyki, zaś czasami ta czynność mnie denerwuje.

4. Napinanie i rozluźnianie poszczególnych mięśni (w pozycji leżącej) - od głowy w dół. Ten sposób polecił mi psycholog, podeszłam do tego sceptycznie, ale gdy po spróbowaniu niemal nie zasnęłam, od razu się do niego przekonałam.

5. Sen. Jeśli już mowa o leżeniu..:)

6. Sposoby, które zależą od charakteru i cech osobowości osoby. Jeśli o mnie mowa - oglądam "Jak poznałem waszą matkę", czytam gazety i książki, jak tylko mam okazję, przytulam się do lubego, rozmawiam z ludźmi i zazwyczaj nerwy chociaż trochę się rozłażą.

Jestem osobą bardzo nerwową, wiele rzeczy traktuję zbyt ambicjonalnie, czasami jakaś bzdura urasta w mojej głowie do rangi katastrofy, więc stan całkowitego braku napięcia i relaksu jest u mnie rzadki. Chętnie poznam wasze sposoby na zrelaksowanie, a teraz idę rozmawiać z lubym, miłego wieczoru ;)

20.11.2012

8. Why can't this kiss be true?


Znowu wzięło mnie na tę piosenkę, to pewnie wynik ogólnego zmęczenia. Dziękuję za trzymanie za mnie kciuków, przydało się i zadziałało - dwie czwórki piechotą nie chodzą :) Oczywiście nie do końca jest tak pięknie, tym razem mam sporo do zrobienia na czwartek i piątek. Na szczęście jutro mam wolne.

Miałam napisać, co robię na kierunku zarządzanie i dowodzenie. Odpowiedź brzmi: nie wiem. Znalazłam się obecnej uczelni słuchając rad rodziców, czując ciekawość, która nie była poparta żadną wnikliwą analizą kierunku. Pierwsze dwa tygodnie... No cóż, musiałam jakoś odchorować - było mnóstwo płaczu, złości i odgrażania się. Po prawie dwóch miesiącach zaczynam zauważać jakieś dobre strony studiowania na tym kierunku, ale nie oznacza to, że wiążę z nim swoją przyszłość. Tak naprawdę to chciałabym zajmować się... Prognozowaniem pogody. Szczególnie pragnę badać burze i tornada. Widzieć komin tworzącej się trąby powietrznej - niesamowite uczucie. Dostałam się na geografię (nawet na Uniwersytet Warszawski, co uważam za spore osiągnięcie), a jednak poszłam na zarządzanie. Błąd, błąd, błąd. Wszystko można na szczęście naprawić, oczywiście nie bez konsekwencji, ale jakoś to zorganizuję.

Szukałam dzisiaj odpowiedniego szamponu do moich kochanych włosów. Nie spodziewałam się, że najtańszy produkt tego rodzaju, jako jedyny nie zawierał sylikonów. Przynajmniej wiem, co kupić przy następnej wizycie w sklepie. Nadal czuję chrapkę na kolejny lakier do paznokci, a nawet dwa - jakiś w kolorze zielonym i bordowym.

Dziękuję Amyszce za niespodziankę, zapewne jakaś "niespodziewajka" pojawi się w kolejnych notkach, a teraz zmykam odpoczywać, dobrej nocy i miłego jutrzejszego dnia :)

19.11.2012

7. Studia - ta gorsza strona sprawy.


"Pomocy, głowa mi pęka!"

Od godziny 16.30 randkuję z mikroekonomią. No kto by pomyślał... Studiuję na kierunku zarządzanie. Szłam na niego trochę (bardzo) w ciemno i muszę się z tym uporać. W liceum nie cierpiałam przedmiotu takiego jak podstawy przedsiębiorczości, nic bardziej mnie nie nudziło niż sprawy gospodarze (Czemu tu jestem i jakie miałam plany? - wszystko w następnym poście). Teraz sprawy związane z gospodarką, rynkami, marketingiem, podażą, popytem i tak dalej muszę mieć w jednym paluszku. Połowy rzeczy nie rozumiem, drugą połowę jakoś kojarzę. Jutro jest kartkówka, uczyłam się do niej już jakiś czas temu, ale i tak nie jest tak dobrze, jak być powinno. Na dodatek z tego samego przedmiotu grupy mają prezentować po swojemu dane zagadnienie, trochę się napracowałam i mam nadzieję, że moja grupa wygra. Poza tym jutro, z samego rana, mam 4 razy po 45 minut ćwiczeń z matematyki. Mogę śmiało stwierdzić, że każdy z was mógłby być na miejscu pana ćwiczeniowca, a większość poradziłaby sobie o niebo lepiej od niego. Gość mówi nie na temat, robi zadania także odbiegające od tematu. Uważa, że wszystko mieliśmy na lekcjach matematyki w szkole średniej (hello, jestem z humana!). Chyba przyleciał z kosmosu. Szczerze? Na studiach spodziewałam się czegoś lepszego, bardziej rozgarniętych wykładowców, ćwiczeniowców, lepszej organizacji... Może jednak nie wszystko jeszcze stracone.

Do pewnego momentu nie miałam problemów z nauką, sporo pamiętałam z lekcji, z notatek. Od czasów liceum moja nauka stanęła na głowie. Nie dość, że musiałam siedzieć dłużej, aby dostać ocenę dostateczną, nie dość, że z moją pamięcią było/jest coraz gorzej, to doszły nowe rzeczy. Nie mogę usiedzieć w miejscu, naglę się zrywam, chodzę bez celu, nie mogę się skupić. Jeszcze te sprawy potrafię po części pokonać, gorzej zaczyna się robić, gdy się denerwuję, smucę, złoszczę. Emocje mnożą się jak mrówki, ich poziom jest zbyt wysoki i z nauki nic nie wychodzi. What the hell?

Strasznie marudzę dzisiaj z tego zmęczenia, jutro na pewno będzie lepiej, bo gdy wrócę do domu po 17, będę mogła poćwiczyć, spokojnie rozłożyć sobie naukę, a w środę dłużej pospać, ponieważ nie mam zajęć :)  Do napisania.

17.11.2012

6. Czarny kot i inne takie.

Gizmo jako przedstawiciel czarnych kotów ;)

Podczas surfowania po internecie zauważyłam, że podobno dzisiaj obchodzony jest dzień czarnego kota. Z tym zwierzęciem są związane pewne przesądy. Pamiętam pewien powrót ze szkoły podstawowej, wracałam ze znajomą. Przez chodnik przebiegł czarny kot, na co koleżanka zareagowała paniką; powiedziała, że tą drogą już nie pójdzie, bo będzie miała pecha. Mój czarny kocur przynosi mi tylko szczęście, ewentualnie rzadko jakieś powody do irytacji, gdy sam nie wie, o co mu chodzi. No ale... Wszystkiego dobrego dla czarnych kotów i ich właścicieli ;)

demotywatory.pl

Relacje z innymi ludźmi zazwyczaj są skomplikowane. Każda strona relacji nie robi wszystkiego perfekcyjnie, więc zdarzają się nieporozumienia. A co jeśli jedna ze stron ma zupełnie inne zdanie o jakiejś sytuacji niż druga? Dla mnie jest to ciężka sprawa, gdy próbuję coś tłumaczyć, ale z przeciwnego kierunku nie napływa żadna relacja o zrozumieniu, ba, wszystko zieje obojętnością lub informacja zwrotna brzmi: nie ja mam problem i mnie to nie obchodzi. Staram się wszystko robić jak najlepiej, ale w obliczu nowych wyzwań, jakie napływają wraz ze studiami, nie jestem wstanie poświęcić tyle nerwów jednemu problemowi, sama sobie nie poradzę. Cóż, nic na siłę.

Dzień jest pochmurny, humor nie dopisuje, a mimo wszystko trzeba się wziąć do roboty. Miłego weekend'u ;)

15.11.2012

5. Jestem z Zamościa...

...i nie wstydzę się tego! ;)

Uważam, że moje rodzinne miasto jest jednym z najładniejszych w Polsce - ma cudowną Starówkę, wspaniały park i niesamowity klimat. Niestety, jeśli mowa o perspektywach zawodowych, te są marne. Mimo wszystko i tak zapraszam do tego miasta.












Mikroekonomia - kto by się spodziewał, że kiedyś na tym przedmiocie trzeba będzie użyć kreatywności. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, pewnie się pochwalę. 

Odczuwam panikę związaną z tym jak szybko płynie czas. Zostało mi jeszcze pięć niecałych miesięcy do moich dwudziestych urodzin. Kiedyś marudziłam, że chcę być dorosła, a teraz wszystko się zmieniło. Zacznie się gadanie typu: "Co po studiach?", "Kiedy ślub?". Po studiach może zdarzyć się wiele, trudno przewidzieć, gdzie będę pracować, przecież mam w planach zmianę kierunku studiów. Ślub? Zapytajcie po trzydziestce, na razie jest to jedna z ostatnich rzeczy potrzebnych mi do szczęścia.

13.11.2012

4. Potyczki z ćwiczeniami.

Dzisiaj coś o aktywności fizycznej. W tym kryterium mieściłam się dotychczas jako osoba mało aktywna. Kilkanaście lat temu jak każde dziecko spędzałam sporo czasu na podwórku, jednocześnie znajdując czas na czytanie książek. W podstawówce osiągałam bardzo dobre wyniki w biegach na krótkie dystanse i skoku wzwyż. Gimnazjum to czas rozbijania się - rozwalony palec u nogi (wypadek na skuterze), skręcona stopa (skutek spadania ze schodów), pojawiły się też jakieś tajemnicze duszności. Na lekcjach wfu ćwiczyłam prawie zawsze i dość chętnie, nawet w gimnazjum, gdy nauczyciel próbował ze wszystkich zrobić sportowców. Podczas każdych wakacji najczęściej stosowanym środkiem transportu jest rower.

Kondycja na dzień dzisiejszy? Słaba. Moja mama zawsze uważała, że skoro ma szczupłe i wysokie dzieci, to powinny one być najlepsze z zajęć wychowania fizycznego (przy okazji: mamuśka w czasach liceum regularnie uczęszczała na siłownię, czego obecnie skutkiem jest to, że niektóre bluzki są na nią za ciasne w ramionach). Nie potrafię zrobić chociażby pompki, nie mam siły by się unieść na rękach. Nogi męczą mi się wolniej, ale i tak rewelacji nie ma.

W zeszłym tygodniu zaczęłam trening Insanity - Meds pisała o nim kiedyś. Powodem rozpoczęcia kursu były kompleksy dotyczące wyglądu moje ciała - każdy mi może mówić, że ważę za mało, bo 47 kg przy 170 cm wzrostu, ale niech nie wmawia mi, że moje ciało jest jędrne, bo nie jest. Kolejne "za" to wzmocnienie mięśni. Poza tym, jak ostatnio zauważyłam, ćwiczenia poprawiają mi humor, co jest miłym zjawiskiem po kilku tygodniach płaczu i apatii.

Za to mój brat nie ma problemu z aktywnością fizyczną - 
niemal codziennie jeździ wyczynowo na bmx'ie ;)

Polecam każdemu wykonywanie ćwiczeń, wyjdzie tylko na zdrowie ;)

Na mnie czeka nauka (i jutro poprawa) z marketingu, wcześniej wspomniane ćwiczenia i jakieś spontaniczne rozrywki, bywajcie ;)

12.11.2012

3. Kocie sprawy Kocii ;)

Gdy byłam małą dziewczynką, kochałam wszystkie zwierzęta, rodzice nazywali mnie "kocią mamą". Mieszkaliśmy w małym mieszkaniu, więc o posiadaniu pupila nie było mowy. Do czasu przeprowadzki do domu za miastem. Zostałam posiadaczką psa i kota. Dzisiaj chcę napisać o tym drugim gatunku zwierzaków.  Obecny kociak jest tym trzecim. Nazywa się Gizmo, chociaż wołam na niego też Ziutek, Słoneczko, Didi, Dzidziuś. Kocur ma ponad 2 lata i jest najcudowniejszym zwierzakiem na Ziemi :) Zajmowanie nim sprawia mi dużo radości, sama obecność Ziutka poprawia humor. Obecnie jestem 250 km od domu i tęsknię za tym zwierzakiem.

Jaki jest Gizmo? Do domu wchodzi przez okno sypialni rodziców, dużo rozmawia, często przyprawiając innych o napad śmiechu. Zdarzało się, że wybawiał mnie w środku nocy z pokoju, aby się porzucać na moje ręce. Uwielbia włazić do pustych garnków, pudeł, misek. Jest żarłokiem, je karmę, ale często "prosi" o chleb z masłem. Często towarzyszył mi przy pracach podwórkowych.

Posiadanie kota to bardzo ciekawe doświadczenie, żartuję sobie czasami, że posiadam instynkt kocierzyński zamiast macierzyńskiego (dzieci są dla ludzi, którzy nie mogą mieć kota). Pozdrawiam wszystkich kotoholików i przedstawiam Ziutka.







11.11.2012

2

Tak się uczy student ;)

Zdziwiły mnie dzisiaj dwie rzeczy. Po pierwsze, zbudziłam się i zobaczyłam, że w końcu nie ma chmur i świeci słońce. Dla mnie to zastrzyk energii, której bardzo potrzebuję. Po drugie, chciałam dzisiaj zrobić zakupy, bo mamy żelkową libację. Widoczna na zdjęciu moja współlokatorka uświadomiła mnie, że sklepy są zamknięte. Pójdę poszukać jakiegoś osiedlowego, skorzystam z wcześniej wspomnianej ładnej pogody. 

Wczoraj, a nawet jeszcze dzisiaj razem z koleżanką zmagałyśmy się z pewną nieprzyjemną sytuacją. Problemem było rozdarcie uczuciowe między dwoma osobami. Niesamowite, jak potrafią zagrać nam na nosie emocje. Tak trudno użyć rozsądku, gdy uczucia wszędzie się pakują. Chwilami czułam się tak, jakbym cofnęła się w czasie o 3 lata i sama znalazła się w podobnej sytuacji, ale jako "wariant" do wyboru. Było ciężko.

Z niecierpliwością czekam, aż okres wzmożonego stresu się skończy i włosy przestaną mi wypadać. Na szczotce, na podłodze, na ubraniach - jest ich mnóstwo, co denerwuje mnie, a kiedyś jeszcze bardziej wkurzało moją mamę. Co do stresu... Obecnie czuję się przerażona bez konkretnego powodu. Oby przeszło.

Ta piosenka pobudza mnie do działania, świat muzyki bez tego zespołu nie byłby taki sam.


Miłej niedzieli ;)

10.11.2012

1.

Witam po raz pierwszy w tym serwisie blogowym ;) Z ciekawości postanowiłam wynieść się z photoblog'a i bloga na wordpress'ie, aby zobaczyć jak wygląda blogowanie tutaj.
Jestem studentką I roku zarządzania, nie powiem w jakiej warszawskiej instytucji, bo podobno mam przynosić chlubę swojej uczelni, a tak szczerze, to jej nie znoszę. Uwielbiam koty, mocną muzykę, herbatę, długie rozmowy, zjawiska pogodowe, książki, czarne rzeczy, komunikację miejską. Pisaniem blogów zajmuję się od 4 lat, niesamowicie mnie to wciągnęło, nie sądzę, abym kiedykolwiek miała dość. Ta strona będzie o wszystkim i o niczym: trochę o mojej codzienności, relacjach z innymi ludźmi, muzyce, książkach... Wygląd bloga będzie jeszcze zmieniany, muszę przyzwyczaić się do tutejszego kreatora szablonów.
Siebie średnio lubię pokazywać, ale...
Z moim kocurkiem ;)

Dzisiejszy wieczór będzie należał to nieco pracowitych. Kartkóweczka z mikroekonomii zapowiedziana jest na poniedziałek, więc chciałabym ją zaliczyć mimo planów zmiany uczelni. Ewelina - moja współlokatorka - wychodzi na spotkanie rodzinne, także w pokoju zapanuje cisza.
Nie lubię tego poplątania z pomieszaniem w mojej głowie.