30.04.2014

215. I cut you out, now set me free.

Ogród Krasińskich - 'świat zazielenił się na śmierć'

Wniosek 1

Ludziom kompletnie odbija. Nie będę się nad tym rozwodzić, każdy z Was podałby przynajmniej jeden przykład debilizmu.

Wniosek 2

Na blogu najlepiej umieszczać notki o zakupach i kosmetykach, bo o trudnych sprawach odwiedzającym nie chce się nawet myśleć, trudno zatrzymać się i zastanowić. Szkoda, bo zazwyczaj wyciąga się wnioski(właśnie!) i coś dobrego w głowie zostaje. Cóż, nie moja strata :)

Wniosek 3

Majówka u mnie to wielki spontan. Odpoczywam, odpoczywam, mam tylko nadzieję, że nie zdechnę z tęsknoty za pewnym panem ;)

Wniosek 4

Książek nigdy nie jest za wiele!

____

Tyle ze mnie na dzisiaj. Udanego wypoczynku! :)

26.04.2014

214. The heavens are empty.

Kto powiedział, że przeprowadzki niczego nie dają?

Od końca września mieszkam w dzielnicy Wola w stolicy. Administracyjnie, bo Wola w mojej głowie widnieje nieco dalej. Może jeszcze bardziej dalej. Wychodzę z bloku, idę 500 m na prawo i całkiem blisko widzę dworzec centralny, jakieś 10 minut piechotką mam do niego. No ale nie o tym miałam pisać.

Gdy się tu przeprowadziłam, na początku bardziej pochłaniała mnie bliskość centrum. Potem zobaczyłam za moim blokiem starą kamienicę, wstawiałam nawet zdjęcie. A po drugiej stronie stoi niski biurowiec, w którego ściany wmurowany jest mur. Nie wiedziałam, skąd on się tam wziął, dopóki podczas grzebania w internecie, nie natknęłam się na zdjęcie tego budynku. Okazało się, że mur pochodzi z getta.

wikipedia
No i się wkręciłam. Dowiedziałam się, że niedaleko, na ulicy Żelaznej, była kładka łącząca małe i duże getto. W tym miejscu, na pamiątkę, stworzono instalację. Aspekt tramwajowy też się znalazł, bo po getcie jeździły tramwaje tylko dla Żydów. Istnieją też 22 pomniki granic getta, blisko mojego bloku można znaleźć taką płytę:

źródło

Pomnik granic getta - źródło

Dzisiaj skończyłam czytać książkę "Niebiosa są puste", która opowiada o żydowskim miasteczku na Ukrainie, które podczas II Wojny Światowej zostało zmiecione z powierzchni ziemi. Powieść opiera się na wspomnieniach mieszkańców, napisana jest prostym, przystępnym językiem, ale wzrusza i wymaga zastanowienia.

W głowie mi się nie mieści, jak można było zabić tylu ludzi, wierząc w jakiekolwiek rasy, lepsze i gorsze. A wszystko przez jednego człowieka, z wielkimi widocznie kompleksami. Ciekawostka - Hitler, bo o nim mowa, miał wśród swojej 'świty' Żydówkę. Od tego czasu minęło kilkadziesiąt lat, a brak tolerancji nadal jest problemem. Bardzo mnie denerwuje, gdy ktoś przyczepi się do osób innych narodowości, innego wyznania lub kogokolwiek, kto się w jakiś sposób wyróżnia. Niektóre grupy (nie będę pisać jakie, bo nie chcę się mieszać w politykę) zieją taką nienawiścią, że można się zastanawiać, czy to jeszcze ludzie.

Tolerancja to "najtrudniejsza religia świata". Też tak uważacie?

23.04.2014

213. Only food has no end.

Przydałoby się w końcu coś napisać po świątecznym zamieszaniu.


Pięknie ubrana Betty (jakiekolwiek imię) przychodzi do pokoju, w którym stoi świąteczny stół. Na stole stygnie barszczyk, dziewczyna je go ze smakiem. Następnie nakłada na talerzyk kilka plasterków wędlinki, potem kilka łyżek sałatki z kurczakiem, sałatki z tuńczykiem, sałatki z... Następnie mama Betty przynosi ciastka różnego rodzaju. Nasza bohaterka nie może się powstrzymać, żeby nie spróbować. I wszystko byłoby w porządku, gdyby nie to, że Betty taki cykl powtarza kilka razy. A potem narzeka, że przytyła. 

Nikomu jedzenia nie żałuję. Na święta przygotowuje się wiele różnych pyszności, których nie sposób sobie odmówić. Jednak można zjeść z umiarem. Zjeść tak, aby przy chodzeniu nie trzeba było czuć żołądka. Zjeść tak, aby nie czuć się jak słoń. Zjeść tak, aby nasz układ pokarmowy nie zrzędził. Dziewczę przed świętami przeszło na dietę, schudło 5 kg. I co z tego, skoro po świętach nadrobiła stracone kilogramy? 

No chyba, że ktoś uwielbia jeść i ma w nosie diety, a po świętach nie załamuje rąk nad wagą. To wtedy wszystko jest w porządku. Tak mi się wydaje, takie są moje przemyślenia. Troszkę brak sensu w tym marudzeniu po świątecznym zamieszaniu. 

Słyszałam, że święta 'są od jedzenia'. Really? xD

____

Moje Święta w skrócie:
- przeżyłam,
- uczyłam się układać kostkę Rubika i nawet już trochę umiem,
- nie zjadłam ludzi,
- wyprzytulałam psa za wszystkie miesiące,
- obrałam nieskończoną ilość jajek.

Dzisiaj:
- zjadłam kanapkę w Subway'u za 5.95 zł xD
- kupiłam bluzkę. Czarną.
- zrobiłam zakupy w Rossmanie. Z niecierpliwością czekam na obniżki cen lakierów do paznokci. 
- w tym wszystkim towarzyszyła mi Marzena.
- no i czekam na burze ;)

Co u Was? ;)

18.04.2014

212. Fugitive from unreality.

Wróciłam do domu. Tylko czy domem nie powinno nazywać się miejsca, w którym człowiek czuje się bezpiecznie, swobodnie i swojsko? Wiem, gdzie znajdę tutaj dżem - ukochany składnik kanapek. Rano przywita mnie mój psiak. Siedzę w swoim pokoju. Ale czuje się źle. Ciągle się boję. (...) Nie powinno tak być, a ja mogę zrobić tyle co nic.

Żeby tak nie mulić, pokażę Wam zdjęcia z mojego dłuuugiego spaceru, na który poszłam z moim chłopakiem w dniu swoich urodzin.

to pośrodku to wiewiórka xD





akcent tramwajowy :) - pętla Wyścigi

Gdy wrócę do stolicy, mam zamiar odwiedzić kilka miejsc, więc za jakiś czas spodziewajcie się zdjęć ;)

____

Życzę Wam spokojnych świątecznych dni, smacznego jajka i duużo radości :) 

12.04.2014

211. I feel it all slipping away.

Dziękuję za Wasze komentarze pod poprzednim postem :) Pozwolę sobie zacytować dwa.

Creamy: " (...) Dla mnie to stworzenie które czuje, żyje, tak samo jak my i jest tak samo ważne jak drugi człowiek. Ci którzy twierdzą inaczej, moim zdaniem nie powinni mieć zwierząt, bo tylko wyrządzą im krzywdę, a one na to nie zasługują."

Kordian Królik: " (...) I nie rozumiem, jak kogoś więzi zwierzę-człowiek mogą...bawić po prostu. Smutne to jest. Ale ponoć po tym, jak traktujemy zwierzęta poznajemy, kto jakim jest człowiekiem. (...)"

Zgadzam się z Wami wszystkimi. Jak dobrze, że jest też trochę osób, które doceniają więź człowieka ze zwierzęciem :)

____

źródło

Chciałam napisać jakiś normalny post, bo kilka pomysłów w ciągu ostatnich dni wpadło mi do głowy. Ale nie mogę zebrać myśli, więc dodam cytat, a Wy interpretujcie go sobie po swojemu.

"Przez ko­go zaz­nałeś szczęścia, przez te­go też zaz­nasz nieszczęścia. Błogosławiony przez bogów, kto nie przy­wiązu­je się do nikogo."

A z resztą wszystko w porządku :)

7.04.2014

210. I'm missing those days again.

Źródło

Miałam dzisiaj sen. Oprócz motywu burzy, trąby powietrznej (to śni mi się kilkanaście razy w roku), w śnie pojawił się mój psiak i kot, który zaginął ponad pół roku temu. Wczoraj wieczorem śmiałam się do rozpuku z głupot i wiedziałam, że dzisiejszy humor będzie kiepski, ale nie wiedziałam jeszcze dlaczego. Zbudziłam się i z trudem powstrzymywałam się od płaczu. Tak bardzo tęsknię za moim kotkiem.

Słyszałam od kilku osób usłyszałam 'to tylko kot'. Nie tylko. AŻ.

Wielbiciele zwierząt wiedzą, co mam na myśli. Bardzo się zżywam ze zwierzętami. A Ziutek był taki... Mój. Albo raczej to ja byłam jego. Pies wybiera sobie przewodnika stada - w przypadku mojego pieska jest moja mama, której nie odstępuje na krok. A kot wybiera osobę, którą poważa xD I to za mną Ziutuś chodził, prosił o jedzenie, wydzierał się na mnie... Pamiętam, gdy po raz pierwszy był dłużej na mrozie. Po wejściu do domu od razu pobiegł do mojego pokoju. Leżałam już w łóżku, a kot wpakował się pod kołdrę i przytulił się do mojego ciała. Gy zbierałam maliny, kładł się niedaleko pod krzaczkiem i zawsze, gdy się oddalałam miauczał i kładł się bliżej mnie. Mam nadzieję, że Ziutkowi, mojemu "Dzidziusiowi" jest dobrze za Tęczowym Mostem.

Nawet nie zdajecie sobie sprawy z tego, jak nie mogę się doczekać tego, gdy będę miała trochę więcej kasy na koncie, bardziej stabilne życie i mieszkanie zamiast pokoju. Od razu zaadoptuję jakiegoś kociaka. Bo "Kto po­siada ko­ta, nie mu­si się oba­wiać samotności." 

____

Nie wiem, co pisać o codzienności, dlatego rzucam piosenkę:




5.04.2014

209. Negocjacje.

Już miesiąc minął odkąd byłam na warsztatach dotyczących negocjacji. Miałam wam coś o tym napisać, więc piszę. Lepiej późno niż wcale.

Zajęcia odbyły się w jednej z sal warszawskiej Szkoły Głównej Handlowej, a prowadziła je pewna miła pani, której personaliów nie pamiętam.

źródło

Z negocjacjami spotykamy się bardzo często, najczęściej wtedy, gdy zawieramy z kimś jakąś umowę, a najlepiej byłoby osiągnąć jakiś kompromis. Chcemy sprzedać samochód, bo pieniędzy brak. Spotykamy się z potencjalnym klientem i wtedy nasz 'mózg gadzi' (pierwotny) klasyfikuje tę osobę jako wroga albo kogoś całkiem w porządku.

Jak nauczyć się rozmawiać z mózgiem pierwotnym? Po pierwsze, trzeba się przygotować do negocjacji. Ta faza ma trwać przynajmniej 2 razy tyle co same negocjacje. Po drugie, budujemy zaufanie. Można porozmawiać o pogodzie, stworzyć przyjemny nastrój. Co ja piszę - można? To jak najbardziej wskazane. Po trzecie, wspólnie budujemy propozycje. Klient wycenia auto na 10 tysięcy zł? Zaproponujmy mu o tysiąc więcej i dodajmy do tego komplet opon. Po czwarte, skonkretyzujmy ofertę.

Istnieje kilka zasad negocjacji, których chyba nie trzeba tłumaczyć ;)
1. Nie broń się.
2. Nie atakuj. (jak dla mnie, to najważniejsze)
3. Nie argumentuj.
4. Nie pouczaj.
5. Nie oceniaj.
6. Nie negocjuj.
I tak poza tym - nie używaj słowa 'ale'.

Co jest na TAK? (powtórzenia są celowe)
1. Pytaj.
2. Słuchaj.
3. Pytaj.
4. Słuchaj.
5. Podsumowuj.
6. Proponuj.

Podczas negocjacji warto użyć mechanizmów akceptacji, na pewno pomogą:
1. Parafraza - uspokaja i daje czas na zastanowienie.
2. Przyznawanie racji, przynajmniej częściowo.
3. Dawanie prawa - "Ma pani prawo do..."
4. Wizualizacja - "Mam wrażenie..."
5. Przepraszanie, choćby warunkowo.
6. Racjonalizacja - opisywanie swoimi słowami sytuacji po drugiej stronie
7. Wczucie w emocje.
8. Społeczny dowód słuszności - powoływanie się na ogół.

Ponadto warto szukać obszaru wspólnego, czegoś, czego dwie strony mogą się 'uczepić'. Przystępując do negocjacji należy postawić na wielowariantowość. Wybór z jednego wariantu to nie wybór ;) Pani prowadząca warsztaty przyznała się uczestnikom, że dzięki sztuce negocjacji udało się jej kilkakrotnie uniknąć mandatu od Policji. Miałam napisać, że też tak chcę, ale póki co żadnych mandatów na koncie nie mam i oby się to nie zmieniło ;)

Co tu więcej rzec - miłego weekendu! ;)

1.04.2014

208. You never go, you're always here.

Mam po prostu ochotę napisać notkę. O wszystkim i o niczym. Po pierwsze, dziękuję za wszystkie życzenia :)

źródło

Wczoraj wieczorem odkryłam, że pewna osoba, z którą przez wiele lat byłam blisko, w pewien sposób odcięła się od naszej znajomości. Na tę chwilę jesteśmy z innych światów. Szkoda mi tego, ale kiedyś już pisałam, że nie dogadam się z osobą, która, świadomie lub nie, ocenia wszystko przez pryzmat pieniędzy. 
Jednak nie czuję się tak źle. Moje urodziny pokazały w pewien sposób, dla kogo coś znaczę. Cokolwiek. Mogę się z kimś nie widywać codziennie, a mimo wszystko czuć, że jesteśmy sobie bliscy. 

Dziękuję mojemu Misiowi za najzwyklejsze chwile, za to, że robi mi tort, rozśmiesza, zaczepia, pomaga i kocha. Dziękuję moim studenckim dziewom za tę radość, dzięki której chce mi się chodzić do uczelni - Marzena, Kasia, Patrycja, Paula - jesteście świetne. Dziękuję Jajowi za telefoniczną rozmowę, prezentowanie swoich wierszy, skruchę w odpowiednich momentach. Dziękuję Agacie za zainteresowania mną, pamięć i domowe rozmowy. Dziękuję Koronie za duchowe wsparcie (musimy sobie zrobić aktualne zdjęcie!). Dziękuję innym osobom za urozmaicanie mi życia i pomaganie w każdej możliwej postaci. 

Chyba nie powinnam już mulić, bo nie mam powodu, co nie? :)

Powrót do przeszłości!
Niedługo zobaczę ten pyszczek :)
tęsknię za Tobą Ziuteczku...


<3
schelf cloud 2012


Koron!
Mała M. :>
Słowa mi się gubią trochę. 

Życzę Wam przyjemnego wieczoru i sprawdzonych ludzi :)