23.04.2014

213. Only food has no end.

Przydałoby się w końcu coś napisać po świątecznym zamieszaniu.


Pięknie ubrana Betty (jakiekolwiek imię) przychodzi do pokoju, w którym stoi świąteczny stół. Na stole stygnie barszczyk, dziewczyna je go ze smakiem. Następnie nakłada na talerzyk kilka plasterków wędlinki, potem kilka łyżek sałatki z kurczakiem, sałatki z tuńczykiem, sałatki z... Następnie mama Betty przynosi ciastka różnego rodzaju. Nasza bohaterka nie może się powstrzymać, żeby nie spróbować. I wszystko byłoby w porządku, gdyby nie to, że Betty taki cykl powtarza kilka razy. A potem narzeka, że przytyła. 

Nikomu jedzenia nie żałuję. Na święta przygotowuje się wiele różnych pyszności, których nie sposób sobie odmówić. Jednak można zjeść z umiarem. Zjeść tak, aby przy chodzeniu nie trzeba było czuć żołądka. Zjeść tak, aby nie czuć się jak słoń. Zjeść tak, aby nasz układ pokarmowy nie zrzędził. Dziewczę przed świętami przeszło na dietę, schudło 5 kg. I co z tego, skoro po świętach nadrobiła stracone kilogramy? 

No chyba, że ktoś uwielbia jeść i ma w nosie diety, a po świętach nie załamuje rąk nad wagą. To wtedy wszystko jest w porządku. Tak mi się wydaje, takie są moje przemyślenia. Troszkę brak sensu w tym marudzeniu po świątecznym zamieszaniu. 

Słyszałam, że święta 'są od jedzenia'. Really? xD

____

Moje Święta w skrócie:
- przeżyłam,
- uczyłam się układać kostkę Rubika i nawet już trochę umiem,
- nie zjadłam ludzi,
- wyprzytulałam psa za wszystkie miesiące,
- obrałam nieskończoną ilość jajek.

Dzisiaj:
- zjadłam kanapkę w Subway'u za 5.95 zł xD
- kupiłam bluzkę. Czarną.
- zrobiłam zakupy w Rossmanie. Z niecierpliwością czekam na obniżki cen lakierów do paznokci. 
- w tym wszystkim towarzyszyła mi Marzena.
- no i czekam na burze ;)

Co u Was? ;)

16 komentarzy:

  1. Ja godzinkę temu wróciłam ze szkoły, zjadłam obiad (gołąbki ♥) a teraz przegląda blogi :)
    Pozdrawiam Kochana :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bogowie, jak ja bym chciał przytyć, choćby i po świątecznym obżarstwie! Ale u mnie to chyba niewykonalne jednak więc...z zazdrością wręcz mogę patrzeć na tych, co tyją. Znowu, rzecz perspektywy. A że w moim słowniku nie istnieje pojęcie "za dużo jedzenia" tak też i na świąteczne pożeranie ciast choćby nie narzekam XD

    Burze są cudne! Już w nocy u mnie była wspaniała nawałnica, nic, tylko wyskoczyć na dwór i iść biegać, więc cóż..teraz czekam, aż kolejna w nocy mnie odwiedzi:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja taką wyżerkę mam jedynie z święta Bożego Narodzenia, Wielkanoc jednak nie jest u mnie od jedzenia i nie jest go dużo. Stawiam na odpoczynek :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Wielkanoc niby taka krótka, ale przejeść się można.. ;) Czasem ciężko odmówić sobie spróbowania dodatkowego kawałka ciasta czy sałatki.

    OdpowiedzUsuń
  5. I co, doczekałaś się tej burzy?? Bo ja też czekałam ale przeszła bokiem:p

    OdpowiedzUsuń
  6. dla mnie świeta były tak naprawdę jak każdy inny weekend, właściwie to ich nie było był normalny weekend;D

    OdpowiedzUsuń
  7. mi się święta to tylko z jedzeniem kojarza bo jest go naprawdę bardzo dużo. zwłaszcza jeśli się pojedzie do babci tak jak w moim przypadku to wiadomo że babci się nie odmawia:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Wyściskanie psa na święta to podstawa! A nie jakieś tam jedzenie...
    Powiedziała miłośniczka jedzenia xD Ja czasem nie mogę się powstrzymać i muszę czegoś spróbować, nawet jak czuję się pełna. Do 'diety' zbieram się i zbieram ale mi nie wychodzi... Brzuszek rośnie, nie czuję się z tym najlepiej ale słodycze są niestety dla mnie ważniejsze :( Ćwiczenia też planowałam, gówno wyszło... Ale chodzę na spacery z psem! Może od tego też się trochę spala xD
    Czarna bluzka - brzmi intrygująco :D

    A co do Eluveitie - oczywiście, że słuchałam! Poznałam ich wcześniej niż Omnie, ale jakoś tak kilka piosenek przesłuchałam, zapomniałam, a potem nadeszła Omnia i wróciłam do słuchania Eluveitie <3

    OdpowiedzUsuń
  9. Dobre to o seafood diecie:) A ogólnie w temacie-u mnie w tym roku nie było kasy, więc jedzenia na święta było bardzo mało. Ogólnie też nie przesadzamy, nie robimy 30 sałatek, 80 dań z kurczaka itp. Ale tak to już jest w polskim narodzie-co tam kasa, trzeba kupić mnóstwo jedzenia, a potem wyrzucić lub nie mieć co z nim zrobić (specjalistką od tego jest moja ciocia), bo nie jest się w stanie tyle zjeść. Nic nowego. Także zachowanie Betty-przed świętami dieta, potem obżarstwo i narzekanie na wagę-jest dla mnie typowe. W Polsce i nie tylko, bo to fenomen międzynarodowy. Dobrze, że następne święta dopiero w grudniu:) Moje święta-byłby dramat, gdyby nie żużel:) On mnie utrzymał przy życiu. A co poza tym u mnie-kolejna szansa na pracę prysła jak bańka mydlana. Trzymaj się, uściski.

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja muszę przyznać, że nażarłam się jak świnia w te święta, a wcale dużo nie jadłam. Chyba jednak jajka najwięcej zapychały bandzioszka.

    OdpowiedzUsuń
  11. Niby w Święta można sobie nieco odpuścić, ale bez przesady. Trzeba dać żołądkowi żyć :) Muszę przyznać że zjadłam trochę więcej niż zwykle w te święta, ale bez żadnych konsekwencji, żołądek nie został oblężony.
    "nie zjadłam ludzi" - zabiłaś mnie tym :))

    OdpowiedzUsuń
  12. Ja tam w święta raczej nie jadłam więcej niż zazwyczaj, a moja rodzicielka nie mogła tego zrozumieć :D

    OdpowiedzUsuń
  13. Jadłam w święta, niczego sobie nie żałowałam. Nie tym razem! :-)

    OdpowiedzUsuń
  14. o to ja należe do tej grupy co ma w nosie diety i uwielbia jeść xd

    OdpowiedzUsuń

Wędrujący Ludziu,
Miło mi Cię tutaj zobaczyć. Mam nadzieję, że będzie Ci się przyjemnie czytało moje wypociny ;)
Jeśli zechcesz zostawić komentarz, to nie spamuj, nie używaj wulgaryzmów i podpisuj się, jeśli nie posiadasz profilu na Bloggerze.
[Anonimowe komentarze bez podpisu usuwam :)]
Nie uznaję obserwacji za obserwację. Jeśli Twój blog mi się spodoba, z chęcią będę odwiedzać go częściej.

Dziękuję za odwiedziny i komentarze :)