21.08.2014

241. There's no time for us.

Od poniedziałku mój dzień wygląda tak: wstaję, zbieram się, jem śniadanie i jadę do Centrum Zdrowia Dziecka, wracam późnym popołudniem i nie jestem w stanie nic zrobić. Moja mała siostra cioteczna ma problemy zdrowotne i w związku z nimi wylądowała 300 km od domu, w Warszawie. Wspomagam jak mogę jej mamę, niby nic takiego, ale jestem jakaś wymęczona. Mała nie rozumie do końca, czemu jest w szpitalu, czemu musi siedzieć w łóżeczku, czemu ma przyczepioną do ręki jakąś rurkę. Cierpieć można niezależnie od wieku, we własny sposób.

tumblr

Kryzys to taka sytuacja, w wyniku której może być albo lepiej, albo gorzej. Co jest dzisiaj moim kryzysem?

Ludzie. Ale nie ci przypadkowi, których mijam po drodze do sklepu. Pewniacy. Okazało się, ze tylko teoretycznie. Z tych 'pewniaków' ostało się tylko dwóch. Gdybym była s*ką, która daje wszystkim popalić, która ma w nosie wszystko oprócz siebie, w ogóle bym się nie dziwiła. Starałam się. Sprawdza się obserwacja, że im bardziej się staram, tym bardziej wszystko się sypie. Byłam w szoku przez kilka minut. Myślałam, że będę histeryzować i panikować, ale tak się nie stało. Z kilku powodów. Jednym z nich jest myśl o karmie. Wszystko wraca. Poza tym - nic na siłę. I jeszcze - trzeba zacząć doceniać swoje własne towarzystwo. Chwile, w których jestem sama. To nie jest zbędne.

Co zrobię z 'pewniakami'? Nie wiem. Może odbędę kilka rozmów, może zostawię te znajomości w niezmiennym stanie. Na pewno będę się starać tak bardzo nie przejmować. Nic dobrego mi z tego nie wyjdzie.

Będzie lepiej czy będzie gorzej? Powalczę o tę pierwszą wersję ;)

12 komentarzy:

  1. Szkoda mi małej. Żadne dziecko nie powinno być daleko od rodziny. Szpital to straszne miejsce dla maluchów. Dobrze, że jesteś przy niej.
    Ludzie... Weź mi nic nie mów, bo u mnie też wszystko się sypie. Niby wakacje, niby jest czas, ale w takim układzie bardziej boli gdy ktoś odtrąca, lekceważy... No cóż życie jest za krótkie by się przejmować ;) W końcu los się odwróci i będzie lepiej ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Musi być lepiej! Wszystko na pewno się ułoży - jak nie z nimi to z innymi ludźmi :) trzymam kciuki za małą <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Ojej biedne malenstwo, oby szybko wróciło do zdrowia. <3 Ja twierdzę, że trzeba nauczyć się żyć sama ze sobą. :)
    http://mina-doimika.blogspot.com/2014/08/less-more.html

    OdpowiedzUsuń
  4. Z hasłem ze zdjęcia zgadzam się w stu procentach. Im wiecej człowiek myśli (o czymkolwiek), tym trudniej o radość czy spokój...Współczuję bardzo małej, to musi byc okropne tak chorować w tym wieku...Dobrze, że pomagasz. Sił na to życzę! Trzymaj się.

    OdpowiedzUsuń
  5. "Życie to lata bólu i sekundy szczęścia."
    Zawsze tak jest, kiedy masz za dużo szczęścia i myślisz, że będziesz miała więcej, nagle to wszytko znika.

    OdpowiedzUsuń
  6. Mam nadzieję, że to nic poważnego i że wyzdrowieje. :) Dobrze walczyć o to, aby było lepiej. Czasami zdarzają się upadki, zawodzimy się na ludziach, czy popełniamy błędy, albo dzieją się niekoniecznie takie rzeczy, jakie byśmy chcieli. Jednak nie warto, aby to wszystko sprawiło, że przestaniemy walczyć. Zawsze warto to robić. :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Jeju biedaczka, niech szybko zdrowieje, dbaj o nią :*
    Wyobraź sobie, że mam taką samą sytuację jeśli chodzi o ludzi. Nie sądzę, że będę potrafiła się jeszcze przed kimś otworzyć.

    OdpowiedzUsuń
  8. Z tą karmą to tak mi się skojarzyło: http://rs1img.memecdn.com/karma_o_236188.jpg ;)

    A tak na serio to współczuje małej, to straszne jak takie coś przytrafia się małym dzieciom.

    OdpowiedzUsuń
  9. Widzieć dziecko w szpitalu, to musi być trudne. Ale mam nadzieję, że szybko wydobrzeje :)
    Walcz, walcz. O to, żebyś Ty poczuła się dobrze i była szczęśliwa.

    OdpowiedzUsuń
  10. Ooo tak, mniej przejmowania się bardzo pomaga.

    OdpowiedzUsuń
  11. to przykre kiedy niewinne dziecko musi męczyć sie w szpitalu. sama przeszłam taką sytuację z moim bratem, miał wtedy chyba 2 latka. Mam nadzieję i nocno trzymam kciuki, żeby Twoja malutka szybko wróciła do zdrowia i do bliskich.
    Przykre, że ludzi nawet tych dla nas najbliższych poznajemy dopieo w sytuacjach kryzysowych. ALe Ty dasz sobie rade :*

    OdpowiedzUsuń
  12. podziwiam Cie.. ja kiedys dzialalam bardzo w wolontariacie mlodziezowej aktywnosci i tak dalej.. teraz mi tego brakuje ;<

    OdpowiedzUsuń

Wędrujący Ludziu,
Miło mi Cię tutaj zobaczyć. Mam nadzieję, że będzie Ci się przyjemnie czytało moje wypociny ;)
Jeśli zechcesz zostawić komentarz, to nie spamuj, nie używaj wulgaryzmów i podpisuj się, jeśli nie posiadasz profilu na Bloggerze.
[Anonimowe komentarze bez podpisu usuwam :)]
Nie uznaję obserwacji za obserwację. Jeśli Twój blog mi się spodoba, z chęcią będę odwiedzać go częściej.

Dziękuję za odwiedziny i komentarze :)