24.03.2015

283. Pozytywnie cz. VI

Nie wierzę, że Glee się skończyło. W sumie nic nie trwa wiecznie i przecież to tylko serial, ale...

źródło

Oglądałam wiele seriali. Nie mówię, że było ich bardzo dużo, bo zaczęłam się nimi interesować jakieś 2-3 lata temu. Każdy z tych seriali, które oglądałam, miał jakiś przekaz. Mniejszy lub większy. Jednak ten, o którym wspomniałam na początku, najbardziej do mnie przemówił.

Dlaczego? Bo to serial o osobach, które nie są idealne i ich życie także takie nie jest. Każda z nich dostała od losu wielkiego kopniaka. Są w czymś dobrzy, mają talenty, ale ich wady również są widoczne, tak samo jak przeszkody na drodze do spełniania ich marzeń. To był serial o nas, zwykłych ludziach. Bohaterowi doświadczyli na swojej skórze przemocy, nietolerancji, niesprawiedliwości, ale to nie przeszkodziło im w docenianiu tych pięknych chwil. 

Serial często poprawiał mi humor i stawiał na nogi. Nauczył mnie, by wierzyć w siebie, w swoje możliwości. Nauczył mnie, że nawet najgorsze chwile przekształcą się w końcu w cudowny moment. Nauczył mnie też tego, że z tych złych doświadczeń trzeba coś wyciągnąć. Pisałam Wam już o tym, że w gimnazjum miałam 'kolegów', których jedną z aktywności było wyśmiewanie się ze mnie. Po tych kilku latach jestem tu, gdzie chciałam być. Chciałam studiować w Warszawie i mieszkać tu, udało mi się. Chciałam mieszkać ze swoim chłopakiem. Udało mi się. Udało mi się pójść na koncert Linkin Park, mogłam klaskać do 'Radio Ga Ga' na koncercie Queen+Adam Lambert, zdałam prawko... Mogłabym wymieniać tego trochę. A gdzie są moi koledzy? Gdzie są ci, którzy mnie gnębili? Tam, gdzie byli te kilka lat temu. Nie wiem, czy wszyscy, ale większość. Każdy uczynek, który zrobiliśmy względem drugiego człowieka, wraca ze zdwojoną siłą, wierzę w to.

I może dlatego Glee to serial dla mnie i cieszę się, że miałam okazję obejrzeć go od początku do końca. Będę do niego wracać. Na pewno.

Co w tym pozytywnego? Ano to, że coś musi stawiać nas do pionu. Serial, piosenka, ludzie, książka? Nieważne. Ważne jest to, że możemy sobie pomóc i czerpać z czegoś siłę. 

Jaki jest Wasz motywator? ;)

21 komentarzy:

  1. Witaj kocia!Wróciłam :*
    Masz rację,najważniejsze jest to by czerpać maksimum ze wszystkiego,co nas otacza.Niestety,nie oglądałam "Glee" ale chyba się przekonam.Pozdrawiam kochana i buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  2. +gratuluję zdania prawa jazdy,ja się poddałam :*:)

    OdpowiedzUsuń
  3. A ja za serialami nie przepadam. Ta ciągłość trochę mnie odrzuca. Jednak są produkcje, które - może właśnie dlatego, że nie wiążą odcinków fabułą, acz bohaterami - nawet lubię.

    "Glee" oglądałam po trochu, kojarzę odcinki z pierwszego, może drugiego sezonu. Pamiętam, że na Filmwebie oceniłam go na 6/10 - a w przypadku mojego oceniania to naprawdę sporo :)

    OdpowiedzUsuń
  4. nie oglądałam ani jednego odcinka tegoż..

    OdpowiedzUsuń
  5. Glee oglądałam kiedyś, jednak zatrzymałam się na trzecim sezonie. Sądzę, że wrócę do oglądania, bo bardzo lubiłam ten serial, właściwie to nie wiem dlaczego przestałam go oglądać. Dobrze mieć coś, co nas motywuje, dla mnie największym motywatorem są bliscy, którzy wierzą w to co robię i wspierają na każdym kroku, wtedy mam chęć się starać i wiedzieć, że ktoś to docenia. Fajnie, że niektóre filmy, czy seriale pełnią też pewną rolę edukacyjną, czy motywującą.
    Tak, szablony robię sama, choć ostatnio wpadłam w minimalizm jeśli o to chodzi :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Moją największą motywacja są marzenia :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Fajnie, że ten serial Cie motywuje i, że osiągnęłaś tak wiele! :) Zło wraca, oczywiście. Ze mnie w szkole się również nabijali. Wtedy się tym martwiłam, ale teraz to jest już nieistotne :P Tak, jak Twoi ,,oprawcy", moi siedzą w miejscu, bo jakoś werwy im zabrakło, a ja robię to, co chcę i dążę do wymarzonych celów :D
    Ja nie oglądam seriali, nie mam czasu (a może bym miała, ale musiałabym poświęcić to, co bardziej lubię :P) Oglądałam kiedyś ,,Czas honoru" i ,,Psie serce", to moje ulubione seriale - forever :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Dla mnie takim pozytywnym motywatorem jest film "Nigdy w życiu". Oglądam go zawsze, gdy mi wszystko się wali i od razu nabieram jakiejś nowej energii.
    A co do "Glee" - wstyd się przyznać, ale nigdy go nie oglądałam.

    OdpowiedzUsuń
  9. seriale to jakos nie moja bajka ;0 zawsze im się wydaje, że są kręcone zbyt długo i pokazują zbyt wiele odcinków, takie 'lanie wody'.

    OdpowiedzUsuń
  10. Słyszałam bardzo dużo o tym serialu dobrego, świetni aktorzy którzy dobrze śpiewali czas lepiej coś zakończyć wcześnie niż ciągnąć coś latami - wtedy człowiek docenia cały kunszt tego co było. Najbardziej podobały mi się odcinki z piosenkami Madonny.

    OdpowiedzUsuń
  11. skończyło się? Ja utknęłam na śmierci Finna.. potem coś dla mnie skończyło się w tym serialu, było naciągane.. ale ciekawi mnie jak potoczyła się ich historia :) musze obejrzeć!
    Ale szczerze? Dobrze, że skończyli.. w końcu wszystko byłoby już tak naaaciągane, że łohohoh!

    OdpowiedzUsuń
  12. lolo ja nawet nie wiedziałam o istnieniu takiego serialu ^^ taka ignorantka xD przyjaciele forever and ever !
    a motywator to moj Misiak haha ;D

    OdpowiedzUsuń
  13. Kiedyś zaczęłam oglądać Glee, ale skończyłam na kilku pierwszych odcinkach, bo jakoś mnie nie wciągnął... ale może po prostu nie dałam mu szansy? Chyba na spokojnie wrócę do niego, skoro tak wielu osobom skradł serce :)
    Moim motywatorem? Wszyscy ludzie, którymi się inspiruję. Zarówno Ci, których znam, jak i Ci bardziej nieosiągalni :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Ja z seriali oglądam tylko The walking dead :-).

    OdpowiedzUsuń
  15. Trzymam kciuki :)
    I polecam o każdej porze roku :D

    OdpowiedzUsuń
  16. nigdy go nie oglądałam :)

    Dziękuje za komentarz i zapraszam ponownie :)
    [ life plan by klaudia ]

    OdpowiedzUsuń
  17. A ja nigdy nie oglądałam Glee i gdyby nie ty to nie wiedziałabym nawet, że juz się skończył

    OdpowiedzUsuń
  18. Zabieram się do Glee, ale wieczny brak czasu nie pomaga. Za to mogę polecić Dzienniki Carrie, mi się podobał, ale może dlatego, że to typowy serial dla nastolatek, ach. No i prequel Seksu w wielkim mieście :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Kurcze jestesmy praktycznie uzaleznione od serialow ale Glee jakos w pierwszych odcinkach nie przypadl nam tak bardzo jak mnostwo innych :). Jakie jeszcze seriale polecasz?:)

    OdpowiedzUsuń

Wędrujący Ludziu,
Miło mi Cię tutaj zobaczyć. Mam nadzieję, że będzie Ci się przyjemnie czytało moje wypociny ;)
Jeśli zechcesz zostawić komentarz, to nie spamuj, nie używaj wulgaryzmów i podpisuj się, jeśli nie posiadasz profilu na Bloggerze.
[Anonimowe komentarze bez podpisu usuwam :)]
Nie uznaję obserwacji za obserwację. Jeśli Twój blog mi się spodoba, z chęcią będę odwiedzać go częściej.

Dziękuję za odwiedziny i komentarze :)