Hej! ;)
Zrobiłam sobie przerwę od nauki na kolosa z logistyki i postanowiłam napisać do Was. W minionym tygodniu dość spontanicznie udałam się w dwa miejsca. Jedno jest stale poświęcone zwierzakom, a drugie jest miejscem różnych imprez, niekoniecznie związanych z braćmi mniejszymi, ale tym razem tak było.
Pierwsze miejsce to Miau Cafe :)
Miau Cafe to kawiarnia, której gospodarzami jest 7 kotów. Miejsce jest urocze - niektórzy miejsce określali jako "babcine", ale ja uważam, że sprawia raczej wrażenie przytulnego pokoju w jakimś domku. Koty mają do dyspozycji zabawki, mnóstwo półeczek na ścianach, drapaki, wolontariusza, no i gości :) Zwierzaki siedziały sobie na krzesłach, ale nie zauważyłam, aby chodziły po stołach - o wiele bardziej interesują ich własne rzeczy.
Dla gości - ceny są typowe dla warszawskich kawiarni, cóż, dobrze, że nie są wyższe. Do kawy można dokupić sobie kawałek jakiegoś pysznego ciastka. Na każdym stoliku leży regulamin, który odnosi się do relacji z kotami. Nad wszystkim czuwa wolontariusz. W kawiarni były organizowane spotkania z behawiorystą i kiermasz charytatywny.
Dla mnie miejsce zdecydowanie na plus - cisza, spokój i KOTY :)
Drugie miejsce to Pole Mokotowskie, na którym odbywał się wczoraj Warszawski Dzień Zwierząt :)
Wybrałam się tam z Kasią, Małą i Lubym. Na miejscu było wiele stoisk, na których odpowiednie osoby udzielały rad dotyczących zwierzaków, można było dostać wiele gadżetów lub karm dla piesków/kotków. My przybyliśmy akurat tuż przed biciem rekordu w podawaniu łapy i tak własnie prezentowała się Mała z psem swojej siostry - owczarkiem szwajcarskim o imieniu Coffee:
Szczerze mówiąc, nigdy wcześniej nie widziałam tylu psów w jednym miejscu - były te z właścicielami, jak i te, które można było zaadoptować, bo przybyły prosto z warszawskiego Schroniska na Paluchu. Na dużym obszarze rozstawione były miski z wodą dla pupili, co w ciepłym dzień było świetnym pomysłem. O dziwo, wszystkie psiaki były bardzo grzeczne, można było je pogłaskać, ludzie też byli dla siebie mili ;)
Nie wiem, jak Was, ale mnie zwierzęta doskonale odstresowują ;) Poza tym, cieszy mnie to, że chociaż przez jakiś czas temperatura na dworze jest odpowiednia dla mnie :D Nie jest ani zimno, ani gorąco, zdecydowanie lubię wiosnę ;)
A Wam jak minął ten tydzień? :)
Ta kawiarnia musi być cudna! *-*
OdpowiedzUsuńByłam w takiej kawiarni w Krakowie :D Choć trochę współczułam tym zwierzakom, bo wiecznie jest tam dużo ludzi, którzy ich obserwują. Z drugiej strony - miło, bo znajdują się dla takich zwierzaków domy. Zdecydowanie wolałabym zobaczyć taką kawiarnię z psami.
OdpowiedzUsuńsuper pomysł na kawiarnię, w której gospodarzami są koty :) myślę, że to miejsce musi mieć swój bardzo specyficzny urok :)
OdpowiedzUsuńZdecydowanie, to kawiarnia dla mnie :D
OdpowiedzUsuńI rety, nie wyobrażam sobie życia bez bycia ze zwierzętami. Ale..nic dziwnego, w końcu i sami zwierzętami jesteśmy:D
słyszałam sporo o Miau Cafe, ciekawa inicjatywa :D a Warszawski Dzień Zwierząt też brzmi bardzo fajnie :3
OdpowiedzUsuńOjaaaaa!!! Nie wiedziałam, że w Warszawie jest takie miejsce ;) Chociaż ja lubię kotki to nie wiem czy chciałabym pić kawkę okłaczona :p aczkolwiek pomysł przedni. U mnie w małym mieście kiedyś było "Palladium" taka pizzeria ale była magiczna latem. Było to niewielkie miejsce, piękny ogròd i mały strumyczek z rybkami płynący między stolikami, szum wody, lampki w ziemi i pełen relaksik ;)
OdpowiedzUsuńmuszę się pochwalić, że miałam swój malutki udział w tworzeniu tej kawiarni i teraz mogę odebrać kawę w prezencie. szkoda tylko, że do Warszawy mi trochę nie po drodze... ale kiedyś dotrę tam na pewno. w końcu kotki! ♥
OdpowiedzUsuńByłam w podobnej kawiarni w Krakowie! Nawet pisałam o tym na blogu :)
OdpowiedzUsuńNie... mnie raczej zwierzęta nie odstresują. Chyba dlatego, że nigdy nie miałam ani kota ani psa. W moim życiu były tylko (nudne) chomiki, ale za to jedna kochana najlepsza i najmądrzejsza świnka morska. Zawsze chciałam mieć psa, a dziś już myślę, że nie umiałabym sobie poradzić z takim zwierzakiem... jednak to sporo wymaga dyscypliny, organizacji i poświęconego czasu :) Może jak będę miała starsze dzieci to się skuszę :) A co do miejsca. Widziałam taki lokal kiedyś w Anglii - zaskoczył mnie, ale nie spodziewałam się , że w PL też jest :)
OdpowiedzUsuńw Lublinie też jest kocia kawiarnia :D musze się tam w końcu wybrać :3
OdpowiedzUsuńKawiarnia z kotami to rzeczywiście miejsce specyficzne, ale dla tych, którzy kochają koty miejsce wyjątkowe.
OdpowiedzUsuńUwielbiam zwierzaki :) Niestety od czasu jak dwa lata temu odszedł mój pies to nie mam nowego :(
OdpowiedzUsuńAle jak chcę mieć takie Miau cafe to idę do koleżanki, która prowadzi Dom Tymczasowy dla bezdomnych kotów i zawsze u niej się jakieś kręcą :D
nie jestem wielką fanką kotów, lubię je ale u kogoś- więc ta kawiarenka byłaby dla mnie idealna, haha :D
OdpowiedzUsuńAle fajne takie miejsce ;)
Chętnie bym się do obu miejsc wybrała :D Ostatnio moim marzeniem jest zaadoptować kotka, nie wiem, skąd się to wzięło ale cóż... tak czuję XD
OdpowiedzUsuńSłyszałam o takim Miau Cafe właśnie i sama chętnie poszłabym do takiego miejsca, gdyby nie to, że pewnie zakichałabym się na śmierć. Pieprzona alergia.
OdpowiedzUsuńTo w Krakowie jest Kocia kawiarnia i planuję się wybrać w czerwcu :)
OdpowiedzUsuńNie jestem wielką fanką kotów, ale są miękkie i milusińskie, a po długim dniu zakończonym kawą w kawiarni myślę, że to jedyne czego bym potrzebowała. A własnego nie mam :C Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńNieraz słyszałam o kociej kawiarni, choć zawsze myślałam, że to ze swoimi kotami się tam przychodzi XD I w ogóle to w Krakowie też taka jest, ale nie mam pojęcia gdzie. Muszę kiedyś obczaić :D
OdpowiedzUsuńNie przepadam za kotami i raczej nie nadaję się na ich właścicielkę, ale uważam że taka kawiarenka pełna kociaków to fajny pomysł dla fanów tych zwierząt :) musi być tam bardzo klimatycznie i oryginalnie :)
OdpowiedzUsuńMiau Cafe widziałem na youtubie mega mnie ciekawi to miejsce ^.^
OdpowiedzUsuńPrzebywanie ze zwierzakami też mnie uspokaja. Chociaż 5 moich kotów czasami dają mi w kość ;) Jednak dla mnie najlepszym towarzyszem jest mój pies, ten zawsze pocieszy w trudnych sytuacjach .
OdpowiedzUsuńMuszę w końcu koniecznie odwiedzić Miau Cafe. Koty, koty, koty! <3
OdpowiedzUsuńCiekawa ta kawiarnia :)
OdpowiedzUsuńFajny pomysł z kocią kawiarnią.
OdpowiedzUsuńKawiarnia z kotami skojarzyła mi się z Japonią, gdyż tam takich jest parę, a ja jako osoba interesująca się kulturą tego kraju, oczywiście czytałam o tych miejscach. I nawet gdzieś w internecie jakiś czas temu słyszałam, że są pomysły, aby takie kawiarnie zrobić w Polsce. I z tego co widzę, już są. Chętnie bym się tam wybrała.
OdpowiedzUsuńuwielbiam koty, chętnie bym odwiedziła takie miejsce:)
OdpowiedzUsuńKiedy przyjadę do Wawy, to przyjaciółka mnie mnie zabrać do Miau Cafe, czy tam jest bardzo drogo?
OdpowiedzUsuńJa mam nadzieję, że te psy wreszcie trafią do porządnych domów. Z tego co zauważyłam psy adoptowane ze schroniska trzeba otoczyć bardzo duża troską. Ostatnio byłam świadkiem, jak pan z psem chciał przejść na drugą stronę ulicy przejściem podziemnym (innego sposobu nie było w tym miejscu). Pies bardzo się tego bał, stawiał się, szczekał, po 10 minutach (szczerze podziwiam cierpliwość pana), wziął go na ręce i wszedł do przejścia podziemnego. Pan tłumaczył, że pies jest ze schroniska i ma bardzo dużo dziwnych lęków.
OdpowiedzUsuń