16.12.2015

323. W "kupie" lepiej?

Hej! ;)

Zapomniałam się pochwalić, że w styczniu zobaczę jeden ze swoich ulubionych zespołów - Three Days Grace! Cholernie nie mogę się doczekać i nie odrzuca mnie fakt, że mają nowego wokalistę. Lubię głos Adama, ale Matt też daje radę :)

~~

A dzisiaj chciałam napisać coś odnośnie czegoś, co mnie nieziemsko denerwuje. Sprawa dotyczy głównie studiów, bo z tym zjawiskiem spotykam się tam najczęściej. A chodzi o... Pracę w grupach.

źródło

Przeglądając ogłoszenia o pracę, można natknąć się na różne wymagania odnośnie kandydata na stanowisko. Czasem jednym z nich jest umiejętność pracy zespołowej. Wiadomo - więcej osób może więcej. Szybsze wykonanie jakiegoś zadania, sporo pomysłów, efektywność - zalety są zacne. To wszystko działa, gdy zespół jest odpowiednio dobrany.

U mnie zazwyczaj wychodziło tak, że ludzie z pozoru wydawali się ogarnięci, rozumni, świadomi. Praca została rozdzielona, każdy miał swoją część, termin wykonania był określony, wszyscy się na niego zgodzili. Koszmar zaczynał się zwykle tuż przed deadlinem. Albo ktoś nagle nie wiedział, jak ma swoje zadanie wykonać. Nagle coś komuś wypadało. Nie było z kimś kontaktu.

Nie wiem, czemu niektórzy nie potrafią zrozumieć, że praca w grupie to, po pierwsze, praca wszystkich i nikt za nikogo nie będzie czegoś wykonywał. Ostatnio w grupie mieliśmy przeprowadzić zajęcia. Koleżanka X miała za zadanie przygotować ćwiczenie dla grupy. Nie przygotowała, bo "była w pracy", a wiedziała o tym ponad tydzień wcześniej i stwierdziła, że na pewno to zrobi. Wyszło tak, że musiałam wymyślać coś tuż przed zajęciami, całe szczęście, że mieliśmy wtedy wykład, więc to się udało. Wkład koleżanki: użyczenie komputera i wydrukowanie tekstu do ćwiczeń. Bo oczywiście dziewczyna miała zero pomysłów. Moja reakcja: opanowanie, bo musiałam się skupić nad robotą, a w oczach miałam mord, więc koleżanka siedziała cicho jak mysz pod miotłą. Po drugie, praca zespołowa to coś za co czasami odpowiadamy jako całość, we wcześniej wymienionym przypadku tak było - ocena była dla całej grupy. Po trzecie, nie przyszłoby mi do głowy, żeby sobie olewać w tym przypadku, bo wiem, że grupa poniosłaby konsekwencje przez moje zachowanie.

Przez 3 lata studiów miałam różne przeboje z różnymi osobami i mogę stwierdzić, że tylko 4 z nich były sumienne i rozumiały całą ideę roboty. Wnioski na przyszłość? Starać się wybierać sprawdzone osoby. Nie da się i muszę być z innymi? Wypowiedzieć mocne słowa tuż po rozdzieleniu roboty - niech wiedzą, na co się piszą w przypadku niezrobienia swojej części :D I dlatego wolę czasem spędzić większą ilość czasu nad jakimś zadaniem i zrobić je sama, niż być zależna od innych osób. Ale w życiu różnie bywa, nigdy nie wiadomo, na co się trafi ;)

Dawno nie pisałam o tym, co mnie drażni, więc postanowiłam się tu uzewnętrznić :D A poza tym robię to, co pewnie widzieliście u wielu osób:


Wychodzi mi to lepiej niż w przedszkolu, nie wychodzę tak za linie i rzeczywiście tak się nad tym skupiam, że nie myślę o niczym innym ^^

A co u Was? ;)

15 komentarzy:

  1. Męczę się z pracą w grupie od podstawówki :C Szczególnie że jestem typem lidera, który chce, żeby wszystko było dobrze zrobione, więc zawsze to ja odwalam całą robotę, a inni się patrzą. A ja nawet nie lubię być liderem. Tylko po prostu muszę. W liceum to się trochę zmieniło, ale praca w grupach to nadal mordęga.
    Moja taktyka- albo rozdzielić zadania a potem przypominać o nich ludziom co pół godziny, albo- gdy mamy mało czasu i robimy coś razem na lekcji- pracować zawsze z tymi samymi ludźmi. Mam swoją zaufanę dwójkę ludzi, z którymi siedzę na polskim, a prywatnie się przyjaźnię. Od dwóch lat robimy mnogość projektów na polski w tym składzie i to jest cudowne. Świetnie się znamy, więc możemy podyskutować, pogadać, zboczyć nieco z tematu pracy i powygłupiać się. Nauczycielka wiele razy chciała nas przyłapać na gadaniu i nie robieniu zadań, ale sęk w tym, że zadania zawsze robimy, a nasze rozmowy przeważnie mają jakiś związek z tematem.
    Największa masakra to chyba pracować całe życie w małym zespole tych samych ciągle ludzi. Np. w szkole albo w bibliotece. To się w końcu pozabijać można...

    OdpowiedzUsuń
  2. Zazdroszczę koncertu Three Days Grace! ;)

    Nie lubię pracy w grupach, wolę kontrolować wszystko co robię, chce aby było w miarę idealnie - oczywiście jest to możliwe, jeżeli pracuję z osobami, które znam (styl pracy i zaangażowanie) i jest to nawet przyjemne, ale z kimś prawie obcym? Nie ma opcji ;>

    OdpowiedzUsuń
  3. Pod koniec stycznia Slipknot gra w Ergo Arenie. Ale nie wybieram się, nie moja bajeczka :)

    OdpowiedzUsuń
  4. ja wolę jednak pracować w zespole niż być zdana tylko na siebie, nie wiem, takie przyzwyczajenie! a 3DG zazdroszczę bardzo!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  5. widzę kolorowanki dla dorosłych, nie rozumiem tego fenomenu, moja Natalia też je bardzo lubi
    co do pracy w grupie to się zgadzam z Tobą, podobnie było wtedy gdy ja studiowałem, trzeba było samemu ogarnąć część pracy innych bo albo ktoś coś zrobił bardzo na odwal albo nie skończył i trzeba było sobie radzić samemu, niestety w pracy często jest podobnie, że trzeba zrobić coś za kogoś, takie niestety życie

    OdpowiedzUsuń
  6. jak cudownie CI te kolorowanki idą < 33 a co do pracyw grupach to ja uwielbiam robić wszystko sama... bez kitu. I to nie chodzi o to, że inni są beznadziejni bo sama nie ejstem mózgiem, ale po prostu jak mam być uzależniona od kogoś i się denerwować, stresowac bo ktos ma wywalone, albo ze nagle moja część bedzie beznadziejna i przypal dla calej grupy haha

    OdpowiedzUsuń
  7. no tak, u mnie w średniej było to samo, zwłaszcza na programowaniu. wszyscy, którym nie zależało na nauce, a wyłącznie zaliczeniu chcieli mnie i jeszcze dwóch chłopaków do swoich grup, a potem nie robili nic, nawet nie przejrzeli projektu przed oddaniem. no i kiedyś się wkurzyliśmy w trójkę i poszliśmy do nauczyciela, że nie zrobimy projektu, ale żeby nas podzielił jak zawsze. my jedynek nie dostaliśmy, za to prawie połowa klasy tak, bo liczyli na gotowe.

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja nie lubię pracy zespołowej - jestem indywidualistą i praca w grupie jest często moim problemem. Na studiach wolę zrobić wszystko sama.

    OdpowiedzUsuń
  9. Coś gdzieś chyba wspominałaś o Three Days Grace, albo tutaj albo na instagramie :D Kiedyś ich słuchałam całkiem często, teraz w sumie bardzo rzadko i tylko stare piosenki. Miłej zabawy życzę już teraz i mam nadzieję, że dodasz na ten temat wpis :D

    Boże, praca w grupie w szkole zawsze była moją zmorą, w polskiej szkole dlatego, bo przeważnie byłam w grupie, gdzie nikt nic nie robił (bardzo rzadko trafiałam na dobraną grupę), w greckiej szkole dlatego, ponieważ byłam totalnie zielona (na szczęście w tym przypadku praca w grupie zdarzała mi się tylko w 1 LO). Ogólnie nie mam nic przeciwko, ale jednak muszę mieć odpowiednie osoby.

    OdpowiedzUsuń
  10. Pamiętam te nieszczęsne prace w grupach i to, że zawsze trzeba było odwalać za kogoś robotę jak się nie chciało dostać ndst. Okropieństwo :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Heh, ja zdecydowanie wolę pracę samodzielną, bo praca w grupie zwykle kończy się tym, że ktoś kto mniej zna się na danym temacie, chce do projektu wnieść coś co nie ma sensu, a druga sprawa, że wiele osób po prostu nie chce robić nic bądź robią na odwal się.

    OdpowiedzUsuń
  12. Od zawsze nienawidziłam pracy w grupie. Nigdy nie mogłam się przebić przez te osoby bardziej przebojowe, wyszczekane.

    Co do Three Days Grace, to tęsknię za Adamem, ale Matt jest spoko. Jak już dawno wiesz, chciałabym pojawić się na koncercie, ale mam lęk przed samotną jazdą do nieznanego miasta. I jeszcze będzie trudno znaleźć ten cały klub, w którym będzie koncert. I po koncercie pewnie będę łaziła po nocy sama, przerażona. Ok, wiem, że na koncertach można poznać kogoś nowego, ale ja mam problem z szybkim nawiązywaniem nowych znajomości.

    Co do kolorowanek, których jest w ostatnim czasie pierdyliard, jestem nimi zauroczona. Przy najbliższym wypadzie do Piotrkowa sprawię sobie chociaż jedną :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Nienawidzę, naprawdę nienawidzę pracować w grupie. Ludzie są tak bardzo nieangażowani, że aż mam ochotę krzyczeć. Zwykle nikt nie ma pomysłu, więc ja staję się liderem i przydzielam każdemu zadanie. Później mam wyrzuty, bo może za bardzo się rządziłam, ale z drugiej strony gdybym przyjęła taką postawę jak cała reszta to pewnie zostalibyśmy z niczym tak to niestety wygląda.

    OdpowiedzUsuń
  14. taaak.. też nienawidzę prac grupowych.. jeden nie zrobi nic, a drugi odwala robotę za pięciu;/

    OdpowiedzUsuń
  15. bo chyba wiele osób do pracy zespołowej nie dorośli...niestety, a co do kolorowania - zamówiłam swoje egzemplarze sobie na prezent na święta ;)

    OdpowiedzUsuń

Wędrujący Ludziu,
Miło mi Cię tutaj zobaczyć. Mam nadzieję, że będzie Ci się przyjemnie czytało moje wypociny ;)
Jeśli zechcesz zostawić komentarz, to nie spamuj, nie używaj wulgaryzmów i podpisuj się, jeśli nie posiadasz profilu na Bloggerze.
[Anonimowe komentarze bez podpisu usuwam :)]
Nie uznaję obserwacji za obserwację. Jeśli Twój blog mi się spodoba, z chęcią będę odwiedzać go częściej.

Dziękuję za odwiedziny i komentarze :)