30.04.2015

290. Kocia kawiarnia

Hej Misiaki ;) Postanowiłam się odezwać, bo przyda mi się chwila przyjemności po umysłowej robocie^^ Słyszeliście o projekcie Kocia Kawiarnia?
źródło
Coś o takich lokalach obiło mi się kiedyś o uszy. Ale tego typu placówki były dostępne za granicą. Pani Ewa Jemioło postanowiła pomyśleć, pokombinować i chce stworzyć pierwszą kocią kawiarnie w Polsce, a dokładnie w Krakowie. O szczegółach możecie poczytać tu i tu.

Czy jestem za? Oczywiście :) Jestem wielką fanką kotów. Koty działają na mnie wręcz leczniczo, rozśmiejszają i uspokajają. Okazji do miziania kotków nie mam zbyt dużo, głównie wtedy, gdy jestem u rodziców. No,to czas na Kotę :D


Nalewka też się załapała do zdjęcia ;x

No to po torebce z Mohito :D
Wracając do tematu :D 
Mając do dyspozycji kocią kawiarnię, najzwyczajniej w świecie zaspokoiłabym swoją potrzebę obcowania z kotami. To korzyści dla mnie, a co jeszcze? Według projektu, w kawiarni będą sobie mieszkać 3 kotki pani Ewy i kilka kotków ze schroniska, które będzie można zaadoptować :) Uważam, że to dobra szansa na znalezienie kociakom kochającego domu. Chociaż trochę obawiam się, że gdy niektórzy ludzie (i dzieci) nie będą umieli obchodzić się z kotami w lokalu.
A co Wy myślicie o tym pomyśle?

Kocia terapia? Patrzcie, jaki świetny pomysł:

Brak stresu zapewniony! ;)

Wybaczcie, że tak się tych kotów uczepiłam, ale, serio, to one są świetne, jesli mowa o odstresowaniu się - lepsze byłby żywe mruczanki, ale te z obrazków i filmików też dają radę :D

~~

Weekend majowy spędzam w mieszkaniu, pisząc pracę, a w wolnych chwilach oglądając seriale i grając w Simsy, odmóżdżenie zapewnione xD A Wy jakie macie plany? ;)

27.04.2015

289. Włosowa historia - a co!

Dawno mnie tu nie było, bo praca wre! Obiecalam, że napiszę o tych moich nieszczęsnych włosach, więc się za to zabieram. Akurat mam chwilę, bo skończyłam wcześniej zajęcia xD Będzie dużo mojej twarzy, więc osoby, które nie chcą tego oglądać, mogą już sobie wyjść^^ Część zdjęć była na blogu, wstawiam je tylko w celu przypomnienia ;)

Zanim przejdę do obecnego stanu włosów, pokażę kolor wyjściowy. Sama też chętnie go sobie przypomnę :D

2008

To mój naturalny kolor włosów. Zdjęcie z misiem jak na gimbazę wtedy przystało^^ Pod koniec gimnazjum zachciało mi się zmiany koloru na czarny, bo taki miała moja mama. Po próbach negocjacji, przystała na mój wymysł i wyszło tak:

2009

Czerń na głowie miałam 3 lata. Potem uznałam, że mi się znudziła, ale, jak pewnie wiecie, nie tak łatwo się tego koloru pozbyć. Kochany Koron przynosił płukanki, próbowałyśmy użyć nawet rozjaśniacza, przestałam myśleć o farbowaniu. Przynajmniej na jakiś czas. Czarny zmywał się tak:

2012
Udało mi się potem zejść do brązu, ale wtedy w głowie wyrosła mi wielka myśl - chcę czerwieni na końcówkach!

2013
Potem zachciało mi się mieć taki kolor na całej łepetynie:

2013

Coś tego typu miałam na głowie kilka miesięcy, czasami czerwień delikatnie przechodziła w brąz, jak tu:

2014
W Hamburgu zakupiłam farbę o odcieniu "ultra violet" i włosy miałam takie:

2014
Bujałam się tak między czerwienią i fioletem sporo czasu. Zawsze byłam niezadowolona, bo kolor nie wyszedł tak intensywny, jak bym chciała. Cóż, ciemne włosy, taka ich natura ;) Bardzo zachciało mi się zmiany. Rozjaśniłam końcówki i wyszło to, co całkiem niedawno, bo jakieś 2 miesiące temu, pokazywałam:

2015
Farba była wredna, zmywała się szybko, więc "wyblakłam" :D

2015
O ile na początku byłam bardzo zadowolona, bo nigdy nie miałam tak jasnych włosów, pasemka blond i takie same końcówki, to potem miałam wrażenie, że moja twarz "znika" między włosami, więc kupiłam tę farbę:

źródło
Myślę sobie - jasne włosy, to kolor wyjdzie super intensywny. Jasne...xD


Gdzie ta czerwień? xD Gdy zdziwienie minęło, zadowoliłam się efektem, bo w ciemniejszych kolorach czuję się lepiej. Następnie kolor ewaluował:


Dzisiaj moje włosie wygląda tak:


Artystycznie, nie ma co xD

Nasuwa się pytanie - czy moje włosy nie są zniszczone? Są, ale tylko na końcówkach, bo tam były rozjaśniane. Zresztą, niedługo idę je podciąć. Po tych kilku latach farbowania nie zauważyłam, aby wypadały mi bardziej niż zwykle (więc odkryłam, że przyczyną wyjmowania przy każdym czesaniu garści włosów jest stres). O dziwo, nie przesuszyły się w ogóle, chociaż trochę na to liczyłam - mają skłonność to przetłuszczania się. Może nie jakoś baaaardzo, ale żeby w miarę wyglądały, muszę je myć codziennie. Poza tym, chyba czeka mnie dermatolog, bo skóra głowy się wściekła i dostałam znowu łupieżu, chociaż nic z nimi nie robiłam, nie zmieniałam szamponu, wody... 

Co robię z włosami? Najchętniej używam szamponów bez SLS i sylikonów, ale muszę je przełamywać jakimiś najzwyklejszymi, bo skóra głowy się przyzwyczaja do tych pierwszych :> Czasem przepłuczę je pokrzywą, potraktuję odżywką z Aussie... Czyli mało, za mało zabiegów.

Wracając do koloru - chętnie wróciłabym do czarnego, ale przed tym mam małe marzenie, żeby mieć na głowie jakiś dziwny kolor - niebieski, fioletowy - może być na samych końcówkach lub pasemkach^^

A jak jest u Was z farbowaniem? A może nie farbujecie? Chętnie przyjmę też jakieś rady ;)

Idę Was trochę poodwiedzać, mam zaległości, wiem, niedobra ja xD Licencjat to nadal u mnie temat nr 1. Ale jest bliżej niż dalej na szczęście ;) Dobra, uciekam, miłego dnia! :) 

~~
EDIT: Kto może, niech zerknie tutaj ;)

19.04.2015

288. Dlaczego moje urodziny były świetne?

Od moich urodzin minęło prawie 3 tygodnie, ale nadal uważam, że był to niesamowity dzień, mimo tego że byłam w uczelni, że spędziłam 4 godziny w podróży do Zamościa.

Mój Luby wymykał się z domu przed moimi urodzinami, nie wiedziałam po co, wracał późno, a mnie to zaczynało denerwować :D Przeszło mi zupełnie, gdy w domu u Małej zobaczyłam tort:


Przez 2 dni Misi z Małą pracowali nad tym dziełem. Coś świetnego i smacznego ;) Nawet nie wiecie, jak się cieszyłam, przecież uwielbiam tramwaje xD Żebym tak bardzo nie odczuła znikania z domu Miśka, po Warszawie ciągał mnie Karol, to było śmieszne, wylądowaliśmy nawet w jakimś pubie^^

Prezenty prezentami, bo to nie one są najważniejsze. Bardzo mile mnie zaskoczyło to, że w tym roku więcej osób kontaktowało się ze mną bardziej bezpośrednio niż przez tablicę na facebooku :) Ludzie pisali i dzwonili (oraz pisali notki - Koron mój :3), dziękuję :) :* Z drugiej zaś strony, kilka osób, z którymi byłam dość blisko i pozostawałam w dobrych stosunkach, zupełnie temat olały i to nie z powodu zapominalstwa. Trochę mnie to zmroziło, ale teraz zdaję sobie sprawę z tego, że skoro ja postrzegam coś w jakiś sposób, druga strona wcale nie musi widzieć tego czegoś jak ja. 

Teraz część mniej ważna^^
Od Małej, Kasi, Pauli, Asi i Pat dostałam książkę o kotach i "Wszystko jest hybrydą" oraz  lakiery do paznokci:


Od Pat dostałam jeszcze całkiem pokaźną paczuszkę:


Od kilku osób tj. od Misiaka, jego siostry Ani, Ewki, Jaja, Jarka, Madzi i moich braci dostałam pieniądze, które miałam sobie do czegoś dołożyć. I poszło na ten sprzęt:

źródło
Chciałam aparat nieco bardziej zaawansowany, ale nie skomplikowany w obsłudze. Padło na tego bezlusterkowca. Dlaczego nie lustrzanka? Kojarzy mi się z modą na ich kupowanie, zakładanie fanpage'ów i robienie sobie selfie w lustrze. A chyba nie o to chodzi xD

Cieszę się, że nie miałam hucznych urodzin. Tylko takie swojskie. Najlepsze jakie mogły być. Pełne uśmiechu. Nie z powodu rzeczy materialnych, tylko z powodu tego, że ktoś o nich pamiętał.:) Życzę Wam samych tak świetnych urodzin :)

~~
Mój laptop wrócił do mnie w końcu, więc mogę pisać pracę, przeglądać blogi i grać w Simsy xD W środę mam kolosa z ryzyka, przeraża mnie to, liczenie, liczenie i jeszcze raz liczenie. Musi być dobrze ;) 

Miłego popołudnia i udanego tygodnia! ;)

16.04.2015

287. To samo.

źródło
Przychodzę na chwilę, by powiedzieć, że laptopa jeszcze nie odzyskałam, ale sama go wyciągnę jutro, bo nie mogę zwlekać już tyle z pisaniem pracy^^ Na komentarze odpiszę, gdy będę miała jak, ewentualnie dzisiaj, o ile zdążę.

U mnie w porządku. Co do znudzenia studiami... Wystarczyło, abym nie zaliczyła kolokwium i problem rozwiązany. Wjechało mi to na ambicję xD Chory łeb, jak ktoś mną nie potrząśnie, to będę trwała tak w letargu...

No nic, idę pisać o upałach (nawet nie wiecie, jak cżłowiek czasemv komplikuje sobie niektóre sprawy, mniejsza zresztą z tym xD), a Wam życzę udanej reszty dnia! ;)

9.04.2015

286. Kocia ma lagi xD

Jestem po wrażeniem poziomu komentarzy pod poprzednią notką ;) Mam ich jeszcze sporo do zmoderowania, ale przeczytałam wszystkie i podoba mi się to, w jaki sposób wyrażacie swoje zdanie. Niejedna osoba mogłaby się od Was uczyć :)

Od ponad tygodnia jestem zmuszona do tego, by podkradać komputer komuś innemu. Gdy byłam u rodziców, korzystałam z laptopów taty i brata, a u siebie podsiadam lubego. Dlaczego tak jest? Mój laptop jest 'w klinice'^^ padł mu dysk twardy, ma być wymieniany. Trochę to już trwa, więc zamierzam iść się zapytać, jak długo to potrwa, bo mam licencjat do napisania, a nie ukrywam, że u siebie pisze mi się najlepiej. I z tegoż to powodu nie jestem tutaj zbyt często.

źródło
Co u mnie poza tym?

- Dorobiłam się kilku szwów pod pachą. Usunęłam sobie pieprzyk, zresztą, to tylko jeden z 3 zabiegów tego typu, które zamierzam wykonać ;) Nie mogę chodzić na fitness, ciągle muszę nosić opatrunek, bo gdy go nie mam, urażam sobie szew. A od tych opartunków, a raczej od kleju, skóra dookoła jest podrażniona. Czyli takie tam nowe doświadczenia :D

- Mam nowy kolor włosów. O tym będzie innym razem.

- Jestem na siebie trochę wkurzona. Jakiś czas temu zaczęłam odczuwać frustrację i jakie było moje zdziwienie, że jest wynikiem... Znudzenia. Co mnie tak nudzi? Uczelnia. W życiu bym nie pomyślała, że coś takiego mnie złapie, przecież lubię (lubiłam?) się uczyć. Teoretycznie każdy się do szkoły/uczelni przyzwyczaja po jakimś czasie. Gdyby nie to, że odczuwam poczucie obowiązku, dałabym sobie spokój ze studiowaniem -,- Zostały mi 2 miesiące, jakoś przez nie przebrnę, a potem... Sama nie wiem.

- Takie mydełko dostałam od Pauliny, sprawiło mi to wielką radochę ;) :*



- Moje gardło nie ogarnia, a miało być z nim wszystko w porządku^^

- Postaram Wam się pokazać w kolejnej notce, co sprawiło, że moje urodziny były wyjątkowe ;)

Na razie tyle ze mnie, muszęsię brać za robotę :D Miłego dnia! :*

2.04.2015

285. No kiedy dzieci?

Przeczytałam akurat post Ewy Chodakowskiej, która odniosła się do pytań, jakie otrzymuje niemal w każdym wywiadzie, a mianowicie: kiedy będzie miała dzieci?

źródło

Mam wrażenie, że Ewie się skończyła trochę cierpliwość. I wcale jej się nie dziwię z jednej strony. Bo mi też się chwilami kończy.

Krąg znajomych. Rozmowa schodzi na dzieci. Mówię, że nie chciałabym ich mieć. I zaczyna się...
"Jak można nie chcieć mieć dzieci?!", "Kiedyś ci się zechce", "To samo mówiłam w twoim wieku", "Jak urodzisz, to już zechcesz" (?!), "Przecież dzieci są fajne", "Dzieci to najlepsza inwestycja", I tak dalej.

Przecież nie powiedziałam, że nigdy nie będę chciała mieć dzieci. Zawsze trzymam się aktualnego momentu. Za dziećmi nie przepadam, po prostu, Gdy widzę wózek, a w nim niemowlę, nie ściska mnie w gardle ze wzruszenia, a ręce same się nie wyciagają, aby dziecko wziąć  na ręce i lulać. Wydaje mi się, że do macierzyństwa trzeba dojrzeć. Niektóre dziewczyny czują już od małego to 'coś'. Ja nie i nie będę robiła nic na siłę.

Znam sporo mam, także tych z blogów, które są takie dojrzałe właśnie. I mimo, że często piszą lub mówią o swoim dziecku, mnie to w ogóle nie denerwuje, wręcz przeciwnie, bo nie robią z dziecka zabawki, czegoś na pokaz.

Niektórzy nie rozumieją, że dziecko to też człowiek. I ten człowieczek potrzebuje jedzenia, dachu nad głową, utrzymania higieny, ubrań... Więc dziecko nie może być kaprysem. Naczytałam się na forach różnych historii typu - chcę mieć dziecko, ale mój partner nie chce i specjalnie nie biorę tabletek antykoncepcyjnych, żeby zajść w ciążę. Takie osoby nie powinny, moim zdaniem, posiadać dzieci.

W ogóle kwestia macierzyństwa to indywidualna sprawa. Chciałabym zapewnić jakieś warunki do życia na przyzwoitym poziomie i dopiero wtedy się zastanawiać, czy chcę dziecko, czy nie.

I najbardziej denerwuje mnie zjawisko "władców macic" xD Głupio to brzmi, ale gdzieś takie hasło przewinęło mi się w mediach. Wiele osób wypowiada się o macierzyństwie w taki sposób, że aż mi się coś robi. Przykład: "Skąd oni [ludzie z niepłodnością - red.] mają to prawo [do posiadania potomstwa - red.], kto im to prawo dał?" To słowa bp Pieronka odnośnie in vitro. Jak po takich słowach muszą czuć się pary, które dzieci mieć nie mogą i zabieg in vitro jest ich jakąś nadzieją na posiadanie potomstwa? Gdy sobie o tym pomyślę, robi mi się smutno. Każdy ma swoje sumienie, wolność wyboru i robi to, co jest według niego dobre. Nikt nie ma prawa zakazywać, nakazywać, szydzić, bo macierzyństwo to indywidualna sprawa kobiety i osoby, którą kocha. Nie dziwię się tym, którzy dzieci chcą mieć, więc oni nie powinni dziwić się moim wyborom.

A co Wy o tym sądzicie? ;)