15.11.2013

166. Mówili na nią naiwna, na na naj na na naj...

źródło
Dzień 8. Chwila, w której byłeś/aś najbardziej zadowolona ze swojego życia.

Takich chwil było kilka:
- zdanie testów gimnazjalnych na przyzwoitym poziomie
- zdanie matury również całkiem dobrze
- zdanie egzaminu praktycznego na prawo jazdy - przez następnych kilka miesięcy nie mogłam jeszcze dojść do siebie^^
- dobre wyniki na studiach
- zamieszkanie ze swoim chłopakiem - połowa stresu z głowy :)
- koncerty Billy Talent, Bullet For My Valentine, happysad'u, Dead By April, Hunter'a, In Flames...

Ogólnie zdarza mi się, że stwierdzę, że nie jest tak źle. Są ludzie, których kocham, są miejsca, w których uwielbiam przebywać, są momenty, które pozostają na długo w pamięci i jest przyszłość, która może być naprawdę ciekawa.

____

Wstawiam, bo moja mama też lubi kotki XD źródło


Siedzę sobie wczoraj koło 19 na zajęciach, zerkam na komórkę, nieodebrane połączenie o mamy. Myślę już, że coś się stało, bo zazwyczaj gadamy sobie w niedzielę, więc wypadam z sali i dzwonię. Nic się nie stało, mamie się nudziło xD Zadzwoniłam do niej po zajęciach, opowiadam, co tam słychać.

Tytułem wstępu powiem, że na wakacjach zdiagnozowali mi nerwicę i zaburzenia depresyjne. Nie, nie wstydzę się tego, bo uważam, że to choroba jak każda inna i da się ją wyleczyć. Za to moja mama podczas naszej rozmowy stwierdziła coś tego typu, jakby nerwica była przeziębieniem, które da się wyleczyć w ciągu doby. Oczywiście nie rozumie też tego, że wolę iść do psychiatry, który i tak jest psychologiem, żeby mu powiedzieć, iż nie będę brała żadnych psychotropów. Te tabletki to świństwo jakich mało - nie czuję nerwów, ale w ogóle nie czuję nic, wszystko jest mi jedno i chce mi się spać jeszcze bardziej niż zazwyczaj. Odstawiłam więc je jakiś czas temu. A wracając do mojej mamy - jej też by się przydał specjalista, ale do niej nie da się dotrzeć. Trochę mi szkoda, że nie do końca mnie rozumie, no ale nic, nie jest aż tak źle, trochę mnie wspiera, po swojemu. Tato w ogóle nie wypowiedział się w ogóle na ten temat, po prostu przyjął do wiadomości. Dobrze, że są inni ludzie, którzy trochę bardziej ogarniają.

____

Wczorajszy wieczór mogłabym określić 'komputerowstrętem'. Dzisiaj zaś po 13 poszłam do Marzeny i chciałabym jej z tego miejsca podziękować za pomalowanie włosów (na czerwono, jeszcze mi nie przeszło), pożyczenie koszulki, użyczenie suszarki i za prezent, jakim jest płyn do demakijażu xD W Warszawie odbywa się (albo już się odbył) marsz "Wolności nie spalicie. Dość terroru Marszu Niepodległości", który popieram, jednak trochę zamieszanie z autobusami się zrobiło i zmarzłam. Czuję stan przedprzeziębieniowy, oby się to jutro cofnęło, nie chcę być chora.

Co u Was? ;)

____

Day 25 – a song that makes you laugh.




17 komentarzy:

  1. Nie rozumiem czemu ludzie tak boją się rozmawiać o pewnych chorobach psychicznych typu depresja, nerwica, zaburzenia nastrojów etc. Myślę, że nie ma w tym nic złego i zgadzam się odnośnie psychotropów - zwykłe świństwo niestety. A moja rodzicielka w życiu nie puściłaby mnie do psychologa/psychiatry, bo uważa, że to idiotyczne.
    Cytat mojej znajomej "Powiedziałam mamie, że chcę pójść do psychoanalityka, a na ona powiedziała mi, że chyba jestem chora psychicznie... Odpowiedziałam, że właśnie o to mi chodzi" :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Takie piękne chwile trzeba pielęgnować :) Miło się do nich wraca, człowiek się czuję taaaki dumny :)
    Ciężko jest mówić o zaburzeniach, bo niektórzy źle na nie reagują, albo się odsuwają albo stają się aż nadto opiekuńczy, a przecież to żaden wstyd! Jakby przebadać sporą grupę badanych to wyszłoby że co drugi cierpi na depresje albo jakieś lęki.

    OdpowiedzUsuń
  3. Kiedyś to już całkiem było niedomyślenia, mówić, że idzie się do psychiatry, bo od razu brano kogoś za wariata. Teraz już można bardziej otwarcie mówić o tym. Jeśli czuje się potrzebę, to lepiej skonsultować się ze specjalistą, w razie czego można podejść krytycznie podejść do jego rad.

    OdpowiedzUsuń
  4. A dziś akcja pod tęczą, też nigdzie nie można było dojechać, ludziom się chyba nudzi..

    OdpowiedzUsuń
  5. Oj, moja koleżanka miała ( a nawet ciągle ma) depresję, zaburzenia manikalne, raz jest pełna energii, raz całkiem opada z niej życie... miała nawet leki, też nie brała i nie bierze, bo mówiła że całkiem ją wyłączają. Dobrze, że o tym piszesz, to choroba która można i da się wyleczyć, a ludzie mają czasem dziwne podejście..

    OdpowiedzUsuń
  6. jutro happysad, więc tradycyjnie nie mogę usiedzieć już na tyłeczku :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Jak ja już bym chciała zamieszkać też ze swoim chlopakiem *-*

    OdpowiedzUsuń
  8. Powodzenia w walce z chorobą! ;)
    Też bym chciała napisać kiedyś, że maturę zdałam przyzwoicie.
    Czerwony kolor włosów :o Masz zdjęcie?

    OdpowiedzUsuń
  9. w Polsce panuje dziwny stereotyp, że jeżeli ktoś chodzi na terapię, czy do psychiatry, to musi mieć nasrane w bańce. owszem. takie przypadki są. nie przeczę. ale kiedy ktoś dotknie tego uczucia, że w pojedynkę nie poradzi sobie. że kumple przynoszą ulgę tylko na chwilę. i dotknie tamtych miejsc. poczekalni w poradni. kiedy w tym nieco odklejonym tłumie czujesz się naprawdę "normalnie". to zrozumie, że korzystanie z usług psychologa to żaden wstyd. leki czasem też pomogą. warto tylko wiedzieć kiedy przestać je brać. bo łatwo się uzależnić od tego wiecznego stanu nie-czucia.
    trzymam za Ciebie kciuki. nie namawiaj mamy do skorzystania z tej pomocy. uważam, że każdy musi dojrzeć do takiej decyzji. na nic błagania i nakłanianie. człowiek sam musi chcieć prosić o tą pomoc. inaczej to nie ma sensu.

    OdpowiedzUsuń
  10. Wszyscy lubią koty, ale nikt nie lubi tej biednej myszki ciągniętej za ogon. Dzisiaj notkę napisałam nawet o tych mysiach, ludzie, ludzie, one są wspaniale!

    OdpowiedzUsuń
  11. nie czuje się żadnych nerwów, nic sie nie chce robić tylko spać... jak ja nie cierpię tego stanu. A wpadam w niego nawet po uspokajajacych tabletkach ziołowych. Nienawidzę też stanu napięcia nerwowego, który towarzyszy mi stale jak wredny pies...Wiec cokolwiek robię, czuję się źle. Chyba tylko herbata z melisą ma na mnie dobre działanie, ale za to ma ohydny smak... Doskonale Cię rozumiem, nerwicy nie da sietak ot wyleczyć. Tylko ze ludzie, którzy nigdy na to nie cierpieli, bo prostu nie umieją sobie wyobrazic Twojej sytuacji, nawet ci najbardziej wrażliwi, no bo przecież im pomaga seria wdechów, czemu tobie nie? Tak mi zawsze mówili. Chyba najlepiej jest, gdy po prostu cie zaakteptują i nie bedą za często denerwowali, bo i tak nigdy nie zrozumieją...
    Chyba nie mam za dużo takich chwil zupełnego zadowolenia, zawsze coś je psuło... Chociaż może jammowanie z kuzynką na perkusję i gitarę, i dwa dni warsztató gospel-wtedy miałam za dużo roboty, by choc pomyśleć o zmęczeniu, o niezadowoleniu, a wszędzie otaczała mnie muzyka, mogłam śpiewać i tulić się do gitary...
    hej

    OdpowiedzUsuń
  12. Miałam parę przejść z psychologami i to była porażka. Może psychiatra okaże się lepszy :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Ah, norweski lisek obiegł całe internety :D

    OdpowiedzUsuń
  14. Miałam iść do psychologa. Ale stwierdziłam, że sama sobie pomogę i na razie zapomniałam o emetofobii.

    OdpowiedzUsuń
  15. Mam nadzieję, że będzie dobrze. :) Myślę, że jeśli specjalista jest dobry, to na pewno szybko pomoże, i nie ma się tutaj czego wstydzić. :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Ja za to nie rozumiem ludzi, którzy są święcie przekonani, że to nic takiego, śmiac się z blizn, czy z ludzi, którzy myślą o śmierci.. To tak poważne, a niedoceniane.

    OdpowiedzUsuń

Wędrujący Ludziu,
Miło mi Cię tutaj zobaczyć. Mam nadzieję, że będzie Ci się przyjemnie czytało moje wypociny ;)
Jeśli zechcesz zostawić komentarz, to nie spamuj, nie używaj wulgaryzmów i podpisuj się, jeśli nie posiadasz profilu na Bloggerze.
[Anonimowe komentarze bez podpisu usuwam :)]
Nie uznaję obserwacji za obserwację. Jeśli Twój blog mi się spodoba, z chęcią będę odwiedzać go częściej.

Dziękuję za odwiedziny i komentarze :)