26.06.2013

113. Pozytywnie cz. I

Ogłoszenie: kot w poprzedniej notce nie był mój, czytajcie uważnie :)

źródło


Jak długo trwał Wasz najdłuższy okres, w którym płakaliście niemal codziennie? Mój trwał ponad 4 miesiące i mogę stwierdzić, że był to najgorszy czas w moim życiu. Nie jestem w stanie teraz wyobrazić sobie tych uczuć, które mi wtedy towarzyszyły. Nie wiem, kiedy zrobiło się lepiej, to był długi proces, samopoczucie zmieniało się stopniowo. Coś mi zostało jeszcze z tamtych dni, ale to nie jest już tak ważne, bo...

'Jesteś silniejszy niż myślisz'. Chociaż na początku wcale się tak nie wydaje, jest źle, kiepsko, koszmarnie. A po jakimś czasie stwierdzasz, że to przeżyłeś. Konsekwencje pewnych wydarzeń odczuwasz nadal, ale nie jest tak strasznie. Powstałeś nieco zmieniony, ale to wciąż Ty. Stoczyłeś długą, męczącą walkę. Jesteś wielki, bo się nie poddałeś :)

Tę piosenkę dedykuję każdej osobie, która wątpi w swoją siłę i w to, że w końcu będzie dobrze.



Kiedyś już śmialiście się z moich wypadków różnego typu. Roztrzepanie nie przeminęło, wręcz przeciwnie, to przecież JA musiałam latać z gaciami na wierzchu na studniówce mojego lubego XD Głupi pech.

1. Działo się to przed Ursynaliami, w moim pokoju w Warszawie. Szukałam czegoś na stole i spadła stamtąd bezprzewodowa myszka do laptopa. Podniosłam ją i położyłam najnormalniej na stole. Tak mi się wydawało. To, co zrobiłam, zauważył luby i wyglądało to mniej więcej tak, jakby żółw siedział w wodzie i w połowie widać z tej wody jego skorupę - wsadziłam myszkę do miseczki z wodą z mydłem, którą zostawiła moja współlokatorka.

2. Na ostatnim grillu gryzły komary, postanowiłam zmienić spodnie na długie, potem stwierdziłam, że założę jeszcze bluzę, ale jej nie zapnę, bo przecież było gorąco. Zadowolona, idę w stronę gości, a luby mówi do mnie: zapnij się. Myślałam, że ma na myśli bluzę, więc go zignorowałam. Powtórzył prośbę, aż w końcu mnie zatrzymał i powiedział, że tak ubrana nie pójdę. Okazało się, że spodnie tylko nałożyłam, nie zapinając ich -.-

Morał jest taki: uważajcie, co robicie, czasem jest śmiesznie, ale kiedyś może być gorzej xD 

Maturzystom życzę w piątek satysfakcjonujących wyników :)

Do następnego.

24 komentarze:

  1. Niedawno przez długi czas miałam taki "nastrój?" ale postanowiłam to zmienić przestać się użalać/zamratwiać/marnować czas i wg i jest dobrze :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Mój najdłuższy okres częstych płaczów to chyba pół roku. To było okropne.

    Ahahahaha, to się nazywa pozytywne roztrzepanie - może czasem jest wtopa, ale zawsze dużo śmiechu :D. Dobrze, że masz Lubego - Anioła Stróża.

    Maturzystka czeka na wyniki z niecierpliwością.

    OdpowiedzUsuń
  3. No to miałaś przygodę ze spodniami... nie wiadomo czy się śmiać czy płakać:P Ale każdemu się może zdarzyć:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nikt nie wie co mnie boli. Wszystko to jest zamknięte gdzieś we mnie, w twardej skorupie. Nie dlatego, że chce to ukryć. Nie potrafię o tym mówić. Najgorzej jest kiedy mam "gorsze" dni... ale po burzy zawsze wychodzi słońce. Czasem taka burza się przydaje.
    Chciałabym tylko żeby nie odgrywała się tylko we mnie.
    Uh...ale pocisnęłam :)
    Wybacz za dziki emo spam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja jestem w takim stanie teraz. Ale bez płaczu.

    OdpowiedzUsuń
  6. Mój kilka lat... W sumie dopiero odkąd jest przy mnie mój ukochany, jest inaczej. Co ciekawe "The Messenger" po raz pierwszy usłyszałam właśnie od niego ;P

    OdpowiedzUsuń
  7. Moja depresja trwała sześć miesięcy, to było zupełnie inne doświadczenie, było zbyt straszne. Żaden zawód miłosny czy coś w tym guście nie jest w stanie dorównać czemuś takiemu.

    OdpowiedzUsuń
  8. mój trwał około miesiąc, dwa, ale była bardzo ciężko :(

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie warto tracić swojego jedynego życia na troski i żale, naprawdę.

    Wyniki jutro, będzie dobrze, dobrze, dobrze! :D

    PS Ja ostatnio poszłam do urzędu skarbowego z rozpiętym paskiem na spodniach...

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja miałam kiedyś taki okres, ale przyznam szczerze, że moje całe życie to taki okres niestety :/

    OdpowiedzUsuń
  11. Dopiero dziś miałam okazję przeczytać poprzednią notkę i powiem Ci, że tamten kot to jakiś kot gigant masakra, zjadły pekińczyka na śniadanie:D
    Co to tej notki to czasem każdy ma chwile.. Ale dobrze napisane, ważne, żeby potem wstać.
    ps.
    Dobrze że ten luby Cię ratuje :D

    OdpowiedzUsuń
  12. ja ostatnio tez mialam taki gorszy okres ,ale teraz juz jest okej jak nawet bardzo okej.;)

    OdpowiedzUsuń
  13. U mnie chyba ten okres właśnie trwa...

    OdpowiedzUsuń
  14. Siedzę i ryję z tej myszki, hahahahhahhahhahahahahahahahahhahahaha :D
    Codziennie? Codziennie nie płakałam..

    OdpowiedzUsuń
  15. hahahahha no piękne akcje, tylko pozazdrościć :D Niestety jestem tu nowa i była tu wcześniej może raz. Gdzie mogę znaleźć tą historię ze studniówki lubego?:D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O mój Boże!:O Współczuję. Jaki wstyd, że akurat nauczycielka musiała się napatoczyć.xD

      Usuń
  16. Jak ja nienawidzę tego uczucia pustki, kiedy łzy leją się same... bez powodu.

    OdpowiedzUsuń
  17. Dało się chociaż tą zalaną myszkę odratować? :D Nie przejmuj się wpadkami, sama mam ich wiele. Przynajmniej jest się z czego pośmiać :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Ja mam w sumie od dłuższego czasu coś takiego, że chyba nie miałam ani jednego dnia bez smutania i płaczu mimo iż generalnie jestem szczęśliwą osóbką, nie wiem co się ze mną dzieje.

    OdpowiedzUsuń
  19. Moj trwal okolo dwoch lat. No ale ja beksa jestem. No i nawet teraz placze XD

    OdpowiedzUsuń
  20. E tam, ja tak po prostu mam *tuli*

    OdpowiedzUsuń
  21. Każdy potrzebuje tego "okresu płaczu". A każdy ma indywidualne potrzeby na taką "żałobę". Mój okres smutku i rozpaczy zazwyczaj zaczynał się jesienią. Kiedy przyroda umierała. W zeszłym roku zakończył się na oddziale psychiatrycznym ze zdiagnozowaną depresją. Jak widać przyszła wiosna, lato - żyję. I modlę się by moje demony nie wyszły na wierzch jesienią.

    OdpowiedzUsuń
  22. Ja miałam taki okres około 6 miesięcy, może trochę dłuższy. Wydaje mi się, że już nigdy mi nie przejdzie, nigdy nie przestanę, nigdy nie pogodzę się z sytuacją, która była przyczyną tego płaczu. Nie wiem, jak to się stało, ale poszłam dalej, choć o tej sytuacji nie mogę przestać myśleć także teraz...Mam nadzieję, że u Ciebie jest teraz wszystko dobrze? Bo trochę się zaniepokoiłam.
    A sytuacje...Nr 1 mnie powalił. 2 też niczego sobie:) Dobrze, że Ci te spodnie nie spadły przy ludziach na przykład...

    OdpowiedzUsuń

Wędrujący Ludziu,
Miło mi Cię tutaj zobaczyć. Mam nadzieję, że będzie Ci się przyjemnie czytało moje wypociny ;)
Jeśli zechcesz zostawić komentarz, to nie spamuj, nie używaj wulgaryzmów i podpisuj się, jeśli nie posiadasz profilu na Bloggerze.
[Anonimowe komentarze bez podpisu usuwam :)]
Nie uznaję obserwacji za obserwację. Jeśli Twój blog mi się spodoba, z chęcią będę odwiedzać go częściej.

Dziękuję za odwiedziny i komentarze :)