W końcu mamy słońce, jest ciepło i ogólnie powinno nas wszystko nastrajać pozytywnie. Mnie jak na razie smuci to, że pojadę do domu na majówkę, a potem pojadę tam... Nie wiem kiedy. Może po sesji, w czerwcu. Jeśli nie będę miała pracy, bo będę musiała pomagać rodzicom w uprawie malin. A jeśli jednak zostanę w Warszawie, nawinie się jakaś praca, wtedy długo nie zawitam do domu. Głupio się czuję z tym, że tak narzekałam na nastrój podczas tych kilkunastu lat z rodzicami - nerwy były obecne ciągle, rodzice nie mogli dojść ze sobą do porozumienia, czepiali się nas - a teraz pisząc tę notkę siedzę i płaczę. Ostatnio rozpłakałam się po rozmowie z mamą, bo zapytała się, czy ma do mnie przyjechać. Dotarło do mnie, że kocham ich wszystkich łącznie z wadami, jakie posiadają.
memy.pl
Tak, walnij mnie.
Podobno to taka kolej rzeczy, a ja się próbuję temu buntować. Najchętniej przywiozła bym ich wszystkich tutaj, niech będą obok, mieszkają, żyją... Bardzo do wszystkiego się przywiązuję, to chyba wada.
Poza tym, żyję w związku na odległość, ale mimo tego zamierzam walczyć o wszystko, co z tą relacją jest związane. Bardzo zależy mi na moim chłopaku, im dłużej jesteśmy razem, tym bardziej go kocham, chciałabym z nim zamieszkać, sądzę, że po 3 latach na pewno można spróbować.
motywery.pl
Żeby nie było tak smutno... Mogę już normalnie jeść. Nie wierzę, że mówię to ja, osoba ze skłonnościami anorektycznymi. Nigdy bardziej nie cieszyło mnie to, że mogę zrobić kanapkę i bez żadnych utrudnień ją skonsumować. Kanapkę? Kluski z dżemem na ciepło, zupę pomidorową... Ostatnie doświadczenia ze zdrowiem przyniosły pewne wnioski. Zamierzam jeść więcej jogurtów, lżejszych rzeczy, które nie będą mi utrudniać pracy jelit. Jeśli kupię sobie chipsy/bezy, to nie będę zżerać całej paczki od razu. Daję sobie 2 dni na powrót do całkiem normalnego jedzenia, a potem zaczynam przerwane serie ćwiczeń. Uda się, uda. Musi.
Wczoraj napisałam do Patrycji, siostry jednej z moich współlokatorek, żeby doradziła mi coś w sprawie moich włosów. Mam długie, ciężkie włosy, schodzi z nich czarny kolor i w ogóle wyglądają, jak dla mnie, nieciekawie. Dlatego jutro Patrycja uczyni mi coś z kłakami - pocieniuje dla lekkości i zrobi końcówki podobnie do tych ze zdjęcia. Nie mogę doczekać się efektu, dziewczyna umie zdziałać cuda :)
Zanotowałam sporo wejść na mojego bloga ostatnio, bardzo Wam dziękuję :) Także lecę się odwdzięczać komu mogę i poszukiwać ciekawych ludzi :)
bardzo cie rozumiem , ja mieszka 1300km od mojej rodziny , jak bylam mniejsza to sobie nie zdawalam troche sprawy z tego co znaczy rodzina ,ale teraz juz wiem ,ale troche na to zapozno bo z tymi bliszczymi to widuje sie z 2 razu do roku albo raz a z niektorymi to raz na 4 lata wiec czasami siedze i placze bo chciala bym sie z nimi zobaczyc .;) ale niestety sie nie da ,a ja tak jak ty przywiazuje sie bardzo szybko i potem mi ciezko jak ich nie ma.;)
Przepraszam, że odpisuję dopiero teraz. Jeden wyjazd-ten do Leszna-już doszedł do skutku, ten do Torunia raczej też, kobieta nie odpuści tak łatwo. Co do Offspring-słyszałam tę piosenkę raz, nawet nie zwróciłam uwagi na tę frazę. Zapożyczyłam ją w tym przypadku od pewnego żużlowca. Ja się nie przywiązuję, zmiana ludzi i miejsc to mój żywioł, im częściej, tym lepiej. Trzymam kciuki za poprawę nastroju. A ciężką sytuację w domu znam bardzo dobrze, chętnie bym od swojej uciekła daleko, daleko! Chciałabym Cię jakoś pocieszyć, ale nie wiem, jak...
Mam podobnie. Niby słońce, niby wszech obecne szczęście, a ja mam powody do siedzenia i płakania... Chyba tak nie powinno być. Z rodziną jestem na etapie codziennych kłótni, szarpania nerwów itp. Życzę udanej zmiany fryzury ;)
Oj Słońce, głowa do góry :* Powiem Ci, że prawie rok mieszkałam bez rodziców i wcale tego nie żałuję. Oczywiście też były momenty, kiedy za nimi strasznie tęskniłam, tak jak Ty. Zawsze jak wracałam do Łodzi to przy pożegnaniu ryczałam jak durna :) A co do związków na odległość, to niestety tu Ci nie pomogę, bo nie jestem za takimi związkami. Bez obrazy ale dla mnie to nie związki, ale to już osobista sprawa :) Głowa do góry Kochana!:*
Bardzo mi miło:) Oczywiście, że było to napisane jak najbardziej szczerze:) To samo powiedziałabym Ci, gdybyśmy spotkały się w realu...Po każdej burzy przychodzi słońce, wierzę mocno w to, że i dla Ciebie zaświeci, i to podwójnie albo potrójnie!
ja uwielbiam swoją rodzinę od strony mamy! :D wszyscy są weseli, cieszą się z życia, są radości i kochani :D zaś od strony taty by ciągle narzekali, jedli i nic nie robili... Rodzina od strony mamy jest kochana!, a siostra mamy-moja chrzestna po prostu zajebista :D ja bym nie wytrzymała bez normalnego jedzenia... kocham, kocham, kocham jeść! :D
zawsze kocha sie, lubi i docenia bardziej tych ktorzy sa od nas dalej. ja jak do tej pory to nie specjalnie mam czas zeby zatesknic za rodzina bo na kazdy weekend wracam ale jesli juz np wracam co dwa tygodnie to i tak najbardziej tesknie za Jarkiem i moja mala Antosia;)
bardzo fajnie ze mozesz juz normalnie palaszowac;) ale wlasnie musisz uwazac zeby nie przegiac;) jogurciki jak najbardziej wskazane;)
a fryzura.. hmm koncowki bardzo mi sie podobaja;) ja chyba powoli zaczne wracac calkiem do naturalnego koloru;)
tak brazowe;) w sumie juz nie maluje wlosow tylkozeby nie miec chamskich odrostow co jakis czas 'maluje' je szamponem i wyglada fajnie bo wtedy robi mi sie na glowie niezamierzony efekt podobny do ombre;D
Kochana!:] nie smuć się:* Chociaż uważam,że czasem warto się wypłakać,wtedy jest nam lżej na sercu:] Co do mieszkania z chłopakiem-ja np. nie mogłabym(u mnie ze względów religijnych i światopoglądowych,uważam,że mieszkanie wspólne jest dla małżeństwa,ale nie oceniam nikogo,bo wiadomo,że to co powiem,może powrócić do mnie,a potem ktoś mi to wytknie:D).Jeśli chodzi o włosy,no to jestem ciekawa efektów,bo moje też są bardzo ciężkie i potrzebują zmiany:} Buziaki i uśmiechnij się:}:*
ej, ten mem to jest "success kid" a nie jakies knucie zemsty :< zle zastosowanie. sorry, musialam :D
ja tez czesto nie zdaje sobie sprawy, jak bardzo kocham rodzine. a potem nie widze ich dugo, albo sie sprzeczamy... normalne. ciekawe, jak Ci sie wakacje uloza.
Póki co mieszkam z rodzicami, więc na razie jeszcze nie udało mi się tak prawdziwie za nimi zatęsknić. W jakiej odległości mieszkacie od siebie z rodzicami i w jakiej z chłopakiem?
kurcze, jak to czytam to łezka się kręci :) powiem Ci, że z rodzicami, to chyba każdy ma jakiś tam problem, nie dogaduje się w czymś czy coś. Uwierz, że nie Ty jedna nie zdajesz sobie z tego sprawy :) rodzice też na pewno Cię bardzo kochają :) i życzę Ci dużo szczęścia i wytrwałości z chłopakiem :*
Wędrujący Ludziu, Miło mi Cię tutaj zobaczyć. Mam nadzieję, że będzie Ci się przyjemnie czytało moje wypociny ;) Jeśli zechcesz zostawić komentarz, to nie spamuj, nie używaj wulgaryzmów i podpisuj się, jeśli nie posiadasz profilu na Bloggerze. [Anonimowe komentarze bez podpisu usuwam :)] Nie uznaję obserwacji za obserwację. Jeśli Twój blog mi się spodoba, z chęcią będę odwiedzać go częściej.
bardzo cie rozumiem , ja mieszka 1300km od mojej rodziny , jak bylam mniejsza to sobie nie zdawalam troche sprawy z tego co znaczy rodzina ,ale teraz juz wiem ,ale troche na to zapozno bo z tymi bliszczymi to widuje sie z 2 razu do roku albo raz a z niektorymi to raz na 4 lata wiec czasami siedze i placze bo chciala bym sie z nimi zobaczyc .;) ale niestety sie nie da ,a ja tak jak ty przywiazuje sie bardzo szybko i potem mi ciezko jak ich nie ma.;)
OdpowiedzUsuńKurcze ! Dodaj zdjęcie jak będziesz miała gotowe włosy. Zapowiada się bardzo ciekawie ;)
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, że odpisuję dopiero teraz. Jeden wyjazd-ten do Leszna-już doszedł do skutku, ten do Torunia raczej też, kobieta nie odpuści tak łatwo. Co do Offspring-słyszałam tę piosenkę raz, nawet nie zwróciłam uwagi na tę frazę. Zapożyczyłam ją w tym przypadku od pewnego żużlowca.
OdpowiedzUsuńJa się nie przywiązuję, zmiana ludzi i miejsc to mój żywioł, im częściej, tym lepiej.
Trzymam kciuki za poprawę nastroju. A ciężką sytuację w domu znam bardzo dobrze, chętnie bym od swojej uciekła daleko, daleko!
Chciałabym Cię jakoś pocieszyć, ale nie wiem, jak...
Mam podobnie. Niby słońce, niby wszech obecne szczęście, a ja mam powody do siedzenia i płakania... Chyba tak nie powinno być.
OdpowiedzUsuńZ rodziną jestem na etapie codziennych kłótni, szarpania nerwów itp.
Życzę udanej zmiany fryzury ;)
Oj Słońce, głowa do góry :*
OdpowiedzUsuńPowiem Ci, że prawie rok mieszkałam bez rodziców i wcale tego nie żałuję. Oczywiście też były momenty, kiedy za nimi strasznie tęskniłam, tak jak Ty. Zawsze jak wracałam do Łodzi to przy pożegnaniu ryczałam jak durna :)
A co do związków na odległość, to niestety tu Ci nie pomogę, bo nie jestem za takimi związkami. Bez obrazy ale dla mnie to nie związki, ale to już osobista sprawa :)
Głowa do góry Kochana!:*
Bardzo mi miło:) Oczywiście, że było to napisane jak najbardziej szczerze:) To samo powiedziałabym Ci, gdybyśmy spotkały się w realu...Po każdej burzy przychodzi słońce, wierzę mocno w to, że i dla Ciebie zaświeci, i to podwójnie albo potrójnie!
OdpowiedzUsuńA mi bardzo przyjemnie się pieli te truskawki :D
OdpowiedzUsuńja uwielbiam swoją rodzinę od strony mamy! :D wszyscy są weseli, cieszą się z życia, są radości i kochani :D zaś od strony taty by ciągle narzekali, jedli i nic nie robili... Rodzina od strony mamy jest kochana!, a siostra mamy-moja chrzestna po prostu zajebista :D
OdpowiedzUsuńja bym nie wytrzymała bez normalnego jedzenia... kocham, kocham, kocham jeść! :D
zawsze kocha sie, lubi i docenia bardziej tych ktorzy sa od nas dalej. ja jak do tej pory to nie specjalnie mam czas zeby zatesknic za rodzina bo na kazdy weekend wracam ale jesli juz np wracam co dwa tygodnie to i tak najbardziej tesknie za Jarkiem i moja mala Antosia;)
OdpowiedzUsuńbardzo fajnie ze mozesz juz normalnie palaszowac;) ale wlasnie musisz uwazac zeby nie przegiac;) jogurciki jak najbardziej wskazane;)
a fryzura.. hmm koncowki bardzo mi sie podobaja;) ja chyba powoli zaczne wracac calkiem do naturalnego koloru;)
tak brazowe;) w sumie juz nie maluje wlosow tylkozeby nie miec chamskich odrostow co jakis czas 'maluje' je szamponem i wyglada fajnie bo wtedy robi mi sie na glowie niezamierzony efekt podobny do ombre;D
OdpowiedzUsuńKochana!:] nie smuć się:* Chociaż uważam,że czasem warto się wypłakać,wtedy jest nam lżej na sercu:]
OdpowiedzUsuńCo do mieszkania z chłopakiem-ja np. nie mogłabym(u mnie ze względów religijnych i światopoglądowych,uważam,że mieszkanie wspólne jest dla małżeństwa,ale nie oceniam nikogo,bo wiadomo,że to co powiem,może powrócić do mnie,a potem ktoś mi to wytknie:D).Jeśli chodzi o włosy,no to jestem ciekawa efektów,bo moje też są bardzo ciężkie i potrzebują zmiany:}
Buziaki i uśmiechnij się:}:*
tęsknota za rodziną normalna rzecz w końcu spędziło się z nimi kawałek czasu, ale wszystko da się przetrwać ;)
OdpowiedzUsuńOj jakbym chyba nie dała rady żyć w związku na odległość, dzień bez mojego już mi się dłuży ;(
OdpowiedzUsuńej, ten mem to jest "success kid" a nie jakies knucie zemsty :< zle zastosowanie.
OdpowiedzUsuńsorry, musialam :D
ja tez czesto nie zdaje sobie sprawy, jak bardzo kocham rodzine. a potem nie widze ich dugo, albo sie sprzeczamy... normalne. ciekawe, jak Ci sie wakacje uloza.
raz jest źle raz jest dobrze, ale w koncu będzie dobrze i się to ustabilizuje :)
OdpowiedzUsuńpierwszy obrazek - 100 % prawdy ;D
OdpowiedzUsuńJak dziś Twój humorek? Bo ja jestem tak zła, przed chwilą przez przypadek skasowałam sobie 90 komentarzy na blogu...chyba tez Twój :(
OdpowiedzUsuńPóki co mieszkam z rodzicami, więc na razie jeszcze nie udało mi się tak prawdziwie za nimi zatęsknić. W jakiej odległości mieszkacie od siebie z rodzicami i w jakiej z chłopakiem?
OdpowiedzUsuńkurcze, jak to czytam to łezka się kręci :)
OdpowiedzUsuńpowiem Ci, że z rodzicami, to chyba każdy ma jakiś tam problem, nie dogaduje się w czymś czy coś. Uwierz, że nie Ty jedna nie zdajesz sobie z tego sprawy :) rodzice też na pewno Cię bardzo kochają :) i życzę Ci dużo szczęścia i wytrwałości z chłopakiem :*
Zdjęcie z małym najlepsze:) może masz ochotę wziąć udział w konkursie u mnie na fanpagu do wygrania dowolna sukienka z River Island:)
OdpowiedzUsuńBo rodzina jest ważna, nie zawsze najlepsza, ale w końcu nasza... A wypłakanie się zazwyczaj daje ulgę. Bądź dzielna :*
OdpowiedzUsuń