źródło |
Rozumiem. Święta to nastrój. Ludzie się kłócą i godzą. Niekiedy jest to okazja do zobaczenia kogoś, kogo dawno nie widzieliśmy. Prezenty na Mikołajki lub pod choinką. Dla chrześcijan to czas narodzenia Jezusa. Dla uczniów to sporo dni wolnych. Każdy w świętach Bożego Narodzenia znajdzie coś dla siebie.
Święta kojarzą mi się pozytywnie z powodu wolnego czasu, wizyty członków rodziny i tego, że chociaż podczas Wigilii rodzina jest dla siebie milutka, no jak z obrazka. Jednak nie podobają mi się ciągłe kłótnie związane z organizacją tych dni. Mama ciągle coś robi, a tato ciągle gdzieś jest, szkoda tylko, że nie w domu. Moi bracia robią zamieszanie, a ja mam ochotę wyskoczyć przez okno. Potem, po całej nerwówce, następuje nagle moment pogodzenia się (sztuczność?) i wszystko jest w porządku. Taa, jasne, na 5 minut. I znowu wzdycham z bezsilności. Moja mama powiedziała mi kiedyś, że nie lubi świąt, bo wtedy przypomina jej się zmarły ojciec. Nie w Zaduszki, tylko zawsze w Boże Narodzenie. I od tego momentu ja też o tym myślę i bardzo się tym przejmuję.
W sumie u każdego jest inaczej.
Jednak nie rozumiem trochę haftowania tęczą - Święta, Święta, jakie to wspaniałe, radosne, cudowne, zajebiste. Więcej wagi ludzie przywiązują chyba do samego mówienia, ozdabiania. Słodzą niemiłosiernie, a przecież niczym złym jest przyznanie się, że coś jest nie tak, że chcielibyśmy, żeby było inaczej, że dopadła nas chandra, że mamy powód do płaczu, że chcieliśmy zobaczyć ciocię z USA, ale nie mogła przylecieć.
Nie mówię, że robią tak wszyscy, ale znajdują się tacy ludzie. Co o tym sądzicie?
____
Coś mi się wydaje, że opuszczę Was na około 10 dni. Jeśli mi się uda, spróbuję przywołać kumpla z mobilnym internetem i coś tu naskrobać, bo telefonicznie jakoś średnio mi wyjdzie.
Do napisania ;)
Moim zdaniem ludzie zaczynają traktować święta jako możliwość pokazania innym, jacy to są zgrani i szczęśliwi. We własnym domu podczas przygotowań jest jedna wielka nerwówka, kłótnie są w sumie cały czas, ale kiedy przychodzi czas zasiadania do stołu - jaką to my nie jesteśmy wielką, kochającą się rodziną!
OdpowiedzUsuńCzasami niektórzy wolą nie okazywać swoich słabości, więc "przeginają" w drugą stronę, mając nadzieję, że nikt nic nie zauważy. Będąc, przykładowo, głową rodziny ciężko jest się przyznać, że natłok obowiązków nas przeraża - to my musimy wszystkiego pilnować i dawać przykład innym - jak ja się poddam, to kto to wszystko zrobi?
Zgadzam sie z tobą... U mnie święta to zawsze nerwówka. Aż mam ochotę wygonić całą tą hałastrę z domu, razem z psem, kotem i krewnymi, spokojnie wszystki przygotować i wpuscić ich dopiero z pierwszą gwiazdką. A najlepiej każdego członka rodziny wysłać w inne miejsce, aby się nie zdążyli pokłócić. I napoić melisą na uspokojenie. Wtedy może przeżyłabym święta bez nerwów, na razie cieszę się tylko wolnym. Wszędzie tyle sie gada i gada i gada o magii świąt, ze traktuję te słowa jak reklamę środka na zgagę. Są, ale mnie nie obchodzą. Kompletnie nie widze w świętach niczego wyjatkowego. Jak będę mogła, ucieknę na święta w góry, z dala od ludzi, nachalnych reklam, światełek na każdym domu, i może będę się czuć dobrze. A, i tylko z psem i najbliższą, małą rodziną. Krewni w garniakach ogladajacy telewizje i pytajacy cię co chwila, ile masz już jedynek, to naprawdę niekoniecznie miły prezent pod choinkę.
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem święta już dawno straciły swój urok,teraz to tylko teatrzyk
OdpowiedzUsuńJa uwielbiam te święta, ale 1 grudzień to max dla mnie kiedy powinny się zacząć pojawiać święta w sklepach. To co wcześniej wyprawiają to jest wręcz śmieszne.
OdpowiedzUsuńHamerykańskie święta - nieważne, czym są, ważny przerost formy nad treścią.
OdpowiedzUsuńUwielbiam rodzinne spotkania z rodziną w święta, ale nie znoszę wielodniowych porządków, które już u mnie zaczęły się.
OdpowiedzUsuńOdcięcie od neta? Świetnie rozumiem, od początku grudnia nie mam Internetu na stancji :(
"kowalski ozdobil 3 choinki - my ozdobimy 15!" - tego nie lubię w świętach...
OdpowiedzUsuńTeż nie rozumiem tych zachwytów nad świętami, że niby są cudowne, piękne, och i ach. Mnie one czasem przygnębiają, jak się tak zmuszę do głębszego rozmyślania.
OdpowiedzUsuńTeż kompletnie tego nie rozumiem, aktualnie święta stały się dobrym chwytem marketingowym i sposobem na zarobienie pieniędzy... Smutne.
OdpowiedzUsuńŚwięta to zawsze gorączkowy okres, chyba w każdym domu jest tak zwana sztuczność. Wszyscy starają się być mili, przecież to jedyny okres, w którym mogą spędzić czas razem, mimo że nie wszyscy mogli dotrzeć. :)
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję za życzenia :)
Też uważam, że święta straciły swoją moc :/ nie przepadam za udawaniem, na szczęście moja najbliższa rodzina też więc tego nie robimy...lubie za to radość jaką sprawiam innym mniejszymi i większymi drobiazgami :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do siebie w wolnej chwili :)
Tyle mówimy o świętach, bo sami chcemy się przekonać, wmusić sobie że to wspaniały i magiczny czas. Przy okazji mamy nadzieje na przekonanie bliskich- tych ,,bliskich" którzy są naprawdę najdalsi. Najmniej lubi się ludzi z którymi musisz mieszkać pod jednym dachem.
OdpowiedzUsuńjedni się cieszą taką dziecinna, radosną po prostu radością, inni narzekają i zrzędza- dla mnie prawda jest taka, że
primo- jest forsa są fajne święta
secundo- grunt to przeżyć opłatek
trento- najlepiej jest po świętach...
Moim marzeniem jest spędzić raz święta samotnie. W mieście. Cały Wigilijny wieczór iść samotnie główna ulicą, patrzeć na dekoracje, zaglądać w okna. Widzieć kto się cieszy, do kogo przyjechali goście. Poczuc komu pierogi sie przypaliły, jednocześnie będąc niezauważoną przez nikogo, samotnym duchem w wielkim mieście. To by były dla mnie prawdziwe święta...Potem usiąść na ławce i podzielić się chlebem z gołębiami. Niech tez maja Wigilię te moje ukochane ptaszki.
Ludzie zazwyczaj sie dziwią kiedy im to opowiadam...Urojenia, co nie?
Pewnie niedługo przeczytasz...Mam już ze sto stron i nie zanosi się żebym skończyła z pisaniem. Nie obnoszę się z tym, ale mam zamiar żyć z pióra.
OdpowiedzUsuńJedynym minusem tegorocznych świąt jest to, że spędzę je z dala od moich bliskich. Owszem, kłócimy się na co dzień, zwykle o pierdoły, ale prawda jest taka, że kocham ich najmocniej na świecie i mojej rodzinki nie zamieniłabym na nic innego. W wigilię zwykle jestem w domu, towarzyszy mi mama i tata oraz siostra z babcią, dlatego atmosfera jest prawdziwa, bez sztucznych uśmieszków i docinków ;)
OdpowiedzUsuńJa jestem z osób, które po prostu rzygają tęczą jak powie ktoś "przystrojona choinka". Uwielbiam święta i nie wyobrażam sobie życia bez nich. Co prawda drugi rok będę musiała po kolacji wsiąść do auta i jechać do Ojca. Nie mówię, że się nie cieszę ale to męczące. Najesz się do syta i musisz jechać na drugą kolację, a żeby nie wyszło źle upychasz się nadal by osoba która wszystko przygotowała nie poczuła się źle... Trochę pomieszane, ale nadal kocham ten okres i będę się poświęcać dla każdego. Nie udaję "szczęścia" ani dobroci.
OdpowiedzUsuńTrochę się rozpisałam. Już uciekam :D
taaa.. skąd ja znam tą cholerną gorączkę przedświąteczną, nagły pokój w domu bo Wigilia i potem powrót do rzeczywistości?
OdpowiedzUsuńAahhh.. gdyby życie było proste ;D
A ja sądzę, ze lepsze rzyganie tęczą niż marudzenie jaki to ten czas jest okropny. Odejdźmy trochę od polskiego malkontenctwa i zacznijmy się cieszyć tym co jest. ;)
OdpowiedzUsuńja lubie swieta bo wtedy jest tak jakos innaczej ,ale tak jak mowisz przed swietami zawsze jest niezle zamieszanie ,ale ja np. nie lubie wigili nie dlatego ze cos do niej mam ,ale dlatego ze zawsze sie porycze jak glupia potem zaczyna ryczec moja mama i to mnie troche doluje ,ale to jest taki szczery placz wiec moze i dobrze , nie wiem ,ale wiem ze swieta przynajmniej u mnie sa naprawde szczere ;))
OdpowiedzUsuńJa się ostatnio uśmiałam w Kauflandzie. Dzień do Mikołajek. Wtedy właśnie ludzie sobie przypominają że to już jutro, a ja nie kupiłam prezentu dla swojej pociechy! I tak też stałam w kasie z 10 minut, nogi mi już do ziemi wrastały. Nie lubię robić wszystkiego na ostatnią chwilę i denerwuje mnie podejście niektórych ludzi, że jutro też jest czas. I tak się z Moim zastanawiałam jak to jest w sklepach w USA, gdy nadchodzi alarm, że zbliża się koniec świata? :D Hahaha
OdpowiedzUsuńJa nie lubię świąt w swoim rodzinnym domu, bo atmosfera zawsze jest okropna, dlatego nie mogę się doczekać, aż święta będę spędzać ze swoją rodziną, tj. mężem i dziećmi. Niby to powinny być rodzinne święta - rodzinne, w sensie spotkanie z babciami, dziadkami, wujkami, ciotkami, stryjkami itd., - ale po tym, co mam w domu, po prostu taka forma świętowania do mnie nie przemawia. Wolę skromne święta w małym gronie, bez kłótni, naskakiwania na siebie bez powodu, niż wielkie rodzinne świętowanie i więcej nerwów z tej okazji niż radości.
OdpowiedzUsuńDo tego ta szopka, o której piszesz. Każdy ma do siebie o coś żal, a z okazji Bożego Narodzenia jest on odkładany na bok. W sumie fajnie, czemu nie, ale z drugiej strony czy naprawdę trzeba czekać specjalnie na Boże Narodzenie?
Ja nie przepadam za świętami, za tą całą sztucznością, za udawaniem, w ogóle za wszystkim ... Kilka dni temu w Katowicach śpiewali już kolędy ... Bez przesady
OdpowiedzUsuńNo właśnie śmieję się, że przejęłam szczęśliwą pałeczkę po Niej :D
OdpowiedzUsuńLubię Święta, przygotowania do Wigilii, Pasterkę.. Cały ten klimat, nastrój, który gości w tym okresie w moim domu. :)
OdpowiedzUsuńJa od jakiś 3 lat dopiero chyba dorosłam do świąt :D Czekam na nie żeby posiedzieć z rodziną, powspominać, pośmiać się nawet pooglądać setny raz Kevina. Już nie przywiązuję wagi do tego czy choinka jest piękna i czy balkon ładnie wygląda :p Za to uwielbiam kiedy tata od 13 katuje wszystkich kolędami na ful a mama na niego krzyczy że jak nie przyciszy to mu napluje do ryby a tata jej odpowiada "Lubię Cię, zjadł bym" :D
OdpowiedzUsuńMasz 100% rację, często to wygląda sztucznie i jest przesłodzone ;/
OdpowiedzUsuńChociaż tak jak wspominasz nie wszędzie :)
A ile ludzi w sklepach! Świąteczna choroba osiąga apogeum ;P
OdpowiedzUsuńno u mnie cały ten świąteczny czas zaczyna się 6 grudnia wraz z Mikołajem.. właściwie to mam wrażenie że w DE wygląda to nieco inaczej niż w Pl. Jakby spokojniej. Czasami zaczynam tęsknić za tą "świąteczną Gorączką:) Hehe:P Obstrojonymi sklepami itp. wydaje mi się że w tych małych miejscowościach w DE jest to mniej widoczne.
OdpowiedzUsuńNo a tak poza tym to całe przygotowania do świąt, kupowanie prezentów, robienie ciasteczek itd... bardzo to lubię:) Pozdrowienia ślę:)
Hehe co do marketów i galerii, w których już od listopada widać świąteczne prezenty, promocje, przystrojenia to się całkowicie zgadzam, ale zresztą nie:) osobiście podchodzę z luzem do tych dni, cieszę się na samą myśl, że będę mogła spędzić czas na spokojnie z rodziną, porozmawiać, pośmiać się, powspominać:)
OdpowiedzUsuńNo szkoda że nie złożyłaś, zawsze jak można to trzeba składać wnioski ;)
OdpowiedzUsuńW świętach najważniejsi są ludzie, bliscy, bo tak naprawdę bez nich cały ten blask i magia by prysła. To ludzie nie prezenty czy ozdoby tworzą tak naprawdę magię tych świąt!
OdpowiedzUsuńMnie tłumy w sklepach zaczynają już drażnić. Zwłaszcza wczoraj, była niedziela, a do marketu, w którym byłam, ściągało mnóstwo tatusiów z dzieciaczkami, które robiły co chciały. Szał wściekłości mnie brał, naprawdę.
OdpowiedzUsuńMoja mamuśka też tak ma, że zamiast w święta się cieszyć, to ona rozmyśla o zmarłych/bezdomnych zwierzętach/wszystkich, którzy są samotni...
Też nie znoszę świąt na pokaz, bez refleksji i dbania o faktyczny stan ducha; zmuszania się, byle było...To nikomu nie może wyjść na dobre...
Ja uwielbiam klimat świątecznej gorączki, uwielbiam wyjmować ozdoby świąteczne, ubierać choinkę i przyozdabiać okna. jednak tak jak mówisz, jest to taki smutno radosny czas bo moja rodzina niestety też nie może być w komplecie. Co roku mi przykro ale zawsze staram się czerpać z tego czasu te dobre rzeczy :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam Twoje felietony ;) Zdecydowanie świąteczna sraczka mnie jeszcze nie dopadła hihi ;)
OdpowiedzUsuńHmm, w tym temacie mam inne zdanie niż Ty, ale Twoje rozumiem. Sztuczność to coś paskudnego. W naszej rodzinie święta są normalne, nikt nic nie udaje, nie jesteśmy dla siebie przesłodzeni, ale normalni. Dlatego nie umiem trochę się wczuć w to, co Ty przezywasz, ale szanuję i rozumiem w jakiś sposób. Ja ogólnie każdego roku bardziej lub mniej żyję świętami. W sumie w zeszłym roku wcale, bo oznaczało to dla mnie okres wzmożonej nauki do matury, ale teraz jakoś tak mnie te święta cieszą.. :)
OdpowiedzUsuńTeż uważam, że święta to w większości stwarzanie sztucznej atmosfery. W ciągu roku ludzie marzą by wsadzić ci nóż w plecy a w święta zgrywają miłych i uczynnych.
OdpowiedzUsuńPrzyznam, że z roku na rok święta tracą magię.. Starzeję się, czy co ?
czekamy na notki! :)
OdpowiedzUsuńu mnie w domu to właśnie sztuczna atmosfera i nic innego, w sumie to są moje 4 święta daleko od domu, ale wciąż jakoś średnio wspominam wszystko :/ przygotowania, dużo krzyku i narzekania, bo ile kasy idzie, bo ile trzeba się narobić, nasprzątać, a później przy stole udawanie wesołej rodzinki przez godzinę. :)
OdpowiedzUsuńTrzymaj sie bedziemy czekac ;)
OdpowiedzUsuń