Jakiś tydzień temu moja współlokatorka uszkodziła sobie bark. Na początku nic ją nie bolało, po kilku dniach(czwartek) nie mogła wytrzymać z bólu, więc pojechaliśmy do szpitala na Izbę Przyjęć. Dostała się do dyżurnego ortopedy. Weszła, a po niecałych dwóch minutach wyszła z gabinetu. Ortopeda stwierdził, że z urazem barku to nie do niego (a do kogo, kurde, pewnie do ginekologa) i kazał iść jej do poradni ortopedycznej. Akurat złożyło się tak, że Ewelina była zapisana w piątek do internisty, więc poszła po skierowanie do poradni. Lekarz ją zbadał, powiedział, że nic poważnego się nie stało, że naciągnęła sobie coś po prostu, dał jej receptę i teraz ogólnie jest już lepiej. Jak widać, lekarz lekarzowi nierówny.
widelec.org |
wykop.pl |
Staram się pracować wytrwale! Na przykład pompki (na razie damskie) robię systematycznie i zaczynam czuć efekty - nie jestem już tak zmęczona po kolejnych seriach. Zaczęłam też robić brzuszki. Atrakcji w postaci wejściówek, odpytywania i robienia prac domowych także mi nie brakuje. Chcecie zjeść dobrą sałatkę? Potrzeba puszkę kukurydzy, czerwonej fasoli, ananasa, słoik posiekanego selera, trochę szynki pokrojonej w kostkę, 5 jajek pokrojonych tak samo, dodajcie majonezu i zmieszajcie. Pychota ;)
Biorę się za robotę, trzymajcie się ciepło :)
Mnie też kot uspokaja lepiej niż jakikolwiek lek :)
OdpowiedzUsuńNie mam kota, zatem nie mam jak tego sprawdzić.. ciekawe
OdpowiedzUsuńco do tej systematyczności, to faktycznie - coś trzeba ze sobą zrobić. Może też zacznę ćwiczyć, ale nie po to by schudnąć ale tak dla siebie - zdrowia - czy coś.
Z tymi lekarzami to różnie bywa.. wiadome, każdy ma swoje humory, i nie każdemu się chcę
Felinoterapia - zapamiętam, powiem mężowi - on nie cierpi kotów:D, może to go przekona:)
OdpowiedzUsuńJa mam kota i zawsze jak jestem smutna to on tak jak by rozumie i czasami widze ze nie chce bym go przytulala ,ale poprostu mi na to pozwala i jak sie troche uspokoje to odchodzi ,ale zawsze siada gdzies blisko . Koty to naprawde super zwierzeta .! <3
OdpowiedzUsuńJa lubię sałatkę z sałaty, tuńczyka, kukurydzy i pomidora z sosem vinegrad (czy jak to się tam pisze) :D
OdpowiedzUsuńMnie kot jakoś za bardzo nie uspokaja, ani szczególnie mi humoru nie poprawia, chociaż również bardzo lubię mojego kota.
Co do lekarzy to prawię się nie wypowiem, ponieważ nigdy nie chodzę do lakarza, bo prawię nigdy nie choruję. A czasem bym chciała przez kilka dni poleżeć w łóżku..
Piwo bananowe znalazłam w sieci Piotr i Paweł:) Nazywa się Cornelius.
OdpowiedzUsuńWspółczuję koleżance perypetii z lekarzami.
Ja mam felinoterapię codziennie, choć do mnie to mój kot najmniej przychodzi:)
Chcialabym go obejrzec <3
OdpowiedzUsuńMnie uspokaja widok mojej papugi lub rybek. Nigdy nie miałam kota :)
OdpowiedzUsuńZaczynam obserwować twój blog, świetny !
Lekarze, o nich można napisać grubą encyklopedią. Rozbawiłaś mnie z ginekologiem, ale to prawda, są tacy którzy uważają że 'to nie ich problem'. Dobrze, że się poprawiło koleżance.
OdpowiedzUsuńWiedziałam że koty zawsze górą :) I za to je kocham!
Sałatkę znam, tylko u mnie w wersji bez jajek.
Jeśli była u tego ortopedy dwie minuty to nie dziwie się, że dokładnie nie stwierdził czy coś jej dolega czy nie, i jakiego stopnia jest to kontuzja.:)
OdpowiedzUsuńJa nie cierpię kotów, działają mi na nerwy, dlatego taka terapia chyba nie byłaby dla mnie ; )
też uważam, że lekarz lekarzowi nie rowny...
OdpowiedzUsuńnie wiem czy niektorzy ida na lekarzy bo zrobili sobie wyliczanke i tak po prostu padlo czy co... widać kiedy lekarz jest z powołania.
mam pieska, ale może musze też w kotka zainwestować;)
już nawet jak sama pod nosem sobie pomruczę to się uspokoję :)
OdpowiedzUsuńco to za herbata na tym zdjęciu z tym cytatem? ;>
ja obiecuję sobie ze zacznę biegac tylko czasu nie potrafię znależć, praca, dom, bloga trzeba prowadzić książki czytać muszę biegać muszę bo kondycja straszna ;D
OdpowiedzUsuńJa uwielbiam mojego kota ♥ Koty są świetne ♥
OdpowiedzUsuńzgadzam się, z opisem, że aby być housem trzeba miec przedewszystkim umiejętności, uwielbiam ten serial <3 <3
OdpowiedzUsuńDobrze by jednak było, aby kot współpracował - moja kicia jest niestety zbyt drapieżna, żeby spokojnie się poprzytulać, rzadko ma napady miłości w moim kierunku ;)
OdpowiedzUsuńLekarze mnie załamują...
Pozdrawiam :D
Zdecydowanie : ) !
OdpowiedzUsuńja jestem psiarą wielką znowu zapiszę blog i dziękuję za odwiedziny.
OdpowiedzUsuńCoś w tym jest, masz rację.
OdpowiedzUsuńna calym swiecie pogoda nie rozpieszcza, jednak w Chinach to juz przegiela :c
OdpowiedzUsuńfelinoterapia! nie wiedzialam, ze to sie tak nazywa. skorzystalabym, ale jestem uczulona na maxa... a szkoda, uwielbiam koty :)
Oj kot to lekarstwo na wszystko zarówno złość jak i smutek. Kocham koty <3
OdpowiedzUsuńMi by się przydała terapia kotem :)
OdpowiedzUsuńLekarze w Polsce to czasami naprawdę...
OdpowiedzUsuńpodpis do tego obrazka powinien brzmieć "polscy lekarze są PRAWIE jak dr House ...". współczuję tylko koleżance :/
OdpowiedzUsuńjuż od dłuższego czasu myślę o kupnie kota. marzy mi się taki rudzielec albo szary ;)
łoho wywiało cię na szerokie wody widzę, do samej stolicy ;D co studiujesz?
OdpowiedzUsuńCiekawe, czy ta kototerapia pomogłaby mi na migreny. Może pójdę do lekarza z prośbą o receptę na małego persa :D Wtedy mama będzie musiała się zgodzić ;) Znam Twoją sałatkę, rewelacja! Moja babcia zawsze robi ją warstwowo, ale ja nie lubię się w to bawić i wszystko wymotam w jednej misce :D
OdpowiedzUsuńPosiadanie kota naprawdę pomaga,głaskanie uspokaja, nie ma nic przyjemniejszego niż mruczące futerko na kolanach :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!